Moduł 3 Polska w czasie II wojny ...

Moduł 3 Polska w czasie II wojny światowej, Historia polityczna Polski XX w. Jacek Reginia-Zacharski 2003

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Polska w czasie II wojny światowej
Polska w czasie II wojny światowej
1. Wojna obronna i polskie państwo emigracyjne
2. Polskie państwo podziemne (1939–1945)
3. Polacy na frontach II wojny światowej
4. Sprawa polska na arenie międzynarodowej
5. Sytuacja polityczna na ziemiach polskich w latach 1944–1945
1
Polska w czasie II wojny światowej
1. Wojna obronna i polskie państwo emigracyjne
Wojnę przeciwko Rzeczpospolitej rozpoczęły wojska niemieckie około godziny 4.45 w dniu
1 września 1939 roku, chociaż główne działania wojskowe zostały poprzedzone
rozpoczętymi pół godziny wcześniej akcjami lotnictwa. Na Polskę ruszyło około 80%
niemieckich sił zbrojnych. Na zachodzie pozostało zatem zaledwie 20%, a były to w dodatku
jednostki niepełnowartościowe — składające się ze starych roczników bądź nie w pełni
przeszkolonych rekrutów oraz wyposażone w przestarzały sprzęt. Takie rozlokowanie sił
niemieckich oparte było na przekonaniu, że armia francuska nie uderzy, podobnie zresztą
Brytyjczycy.
Pierwsze strzały padły z pokładu krążownika Schleswig-Holstein w kierunku polskiego
garnizonu na Westerplatte. Uderzenie niemieckie poszło z trzech głównych stron: z północy,
gdzie atakowały armie z terenów Prus Wschodnich i Pomorza Zachodniego, Grupa Armii
„Środek” atakowała bezpośrednio z zachodu, natomiast Grupa Armii „Południe” uderzała
w kierunku na Karpaty i ze Słowacji.
Pierwszy etap działań wojennych charakteryzował się zaciętymi walkami granicznymi. Nie
oznacza to bynajmniej, że polscy decydenci tak polityczni, jak wojskowi mieli nadzieję na
zatrzymanie bezpośredniego uderzenia niemieckiego. Jeszcze na kilka miesięcy przed
wojną Beck i Rydz-Śmigły dosyć otwarcie mówili o trudnej sytuacji armii polskiej i znikomych
szansach na zwycięstwo w bitwie granicznej. Polski plan obronny konstruowany był zresztą
w oparciu o zupełnie inne pryncypia. Pierwsza faza obrony obliczona była na maksymalne
spowolnienie postępów niemieckich armii i na zadanie im jak największych strat. Nie
oczekiwano tu poważniejszych sukcesów o wymiarze strategicznym. Wydaje się, że
głównym motywem takiego planu były względy polityczne. Pokazanie silnego oporu miało
stanowić argument dla zachodnich sojuszników — przede wszystkim Francji — skłaniający
do podjęcia generalnej ofensywy. Rzeczywiście nie mogło być dziełem przypadku, że
właśnie trzeciego dnia wojny nasi zachodni sojusznicy zobowiązani byli do wypowiedzenia
wojny i następnie rozpoczęcia uderzenia po kolejnych piętnastu dniach. Wielka Brytania
wypowiedziała wojnę Niemcom około 11.00 w dniu 3 września, Francja uczyniła to kilka
godzin później. Akt ten spowodował w walczącej Polsce wybuch entuzjazmu, jednak wkrótce
okazało się, że na realizację zobowiązań wojskowych ze strony sojuszników nie można było
liczyć. Na Zachodzie rozpoczęła się tzw. „dziwna wojna”, zwana też „śmieszną wojną” (ang.
funny war
, franc.
drôle de guere
).
2
Polska w czasie II wojny światowej
Wprawdzie 8 września francuskie dowództwo wydało komunikat o wejściu własnych wojsk
na tereny III Rzeszy, jednak w rzeczywistości niewielkie jednostki posunęły się jedynie na
kilka kilometrów w głąb państwa niemieckiego. Również Brytyjczycy ograniczyli działalność
lotniczą do lotów patrolowych i, co najwyżej, do zrzucania ulotek. Zachowała się notatka,
w której jedna z eskadr lotniczych została napomniana, ponieważ zrzucała na teren wroga
nierozcięte paczki z ulotkami. Uważano, że mogło to doprowadzić do śmiertelnych
wypadków wśród ludności cywilnej. W świetle relacji z Polski i opisów aktywności Luftwaffe,
podobne uwagi musiały brzmieć jak ponura farsa. Ostatecznie dnia 12 września
w miejscowości Abbeville odbyła się tajna konferencja francusko-brytyjska, podczas której
ustalono „zaprzestanie intensywnych działań”, ponieważ nie mogły one wpłynąć na bieg
wydarzeń w Polsce.
Jeśli chodzi o międzynarodowe aspekty wojny w Polsce, stwierdzić trzeba, iż przez pierwsze
dwa tygodnie wojny dwuznaczne stanowisko zajmowała Moskwa. W Berlinie liczono na
szybkie przystąpienie Armii Czerwonej do działań ofensywnych na wschodzie. Stalin jednak
zwlekał z podjęciem takich kroków, tłumacząc się niedostatecznym przygotowaniem wojsk
sowieckich do wojny. W rzeczywistości obawiał się sytuacji, w której wojska polskie zbyt
szybko skapitulowałyby. W interesie Kremla leżało natomiast jak najdłuższe przeciąganie
wojny. Jednakże tempo posuwania się niemieckich wojsk w Polsce na tyle zaniepokoiło
stronę sowiecką, że już 14 września Mołotow oświadczył, iż Armia Czerwona osiągnęła
gotowość bojową. Wcześniej Moskwa reagowała nerwowo na fałszywe pogłoski o zajęciu
Warszawy czy na informacje o innych niemieckich zwycięstwach. Ostatecznie niemiecki
ambasador w Moskwie Schulenburg 17 września o godzinie 2.00 poinformowany został
o tym, iż Armia Czerwona tego samego dnia wejdzie w granice Rzeczpospolitej. Niedługo
potem notę w tym duchu usiłowano wręczyć ambasadorowi Grzybowskiemu, który odmówił
jej przyjęcia. Sformułowania sygnowane przez Mołotowa były kuriozalne — ZSRS stwierdzał
bowiem rozpad państwowości polskiej i dlatego decydował się na „wzięcie pod opiekę”
bratnich narodów: ukraińskiego i białoruskiego. Nie było zatem mowy o wojnie. Armia
Czerwona w godzinach przedpołudniowych weszła w granice Rzeczpospolitej, niwecząc
jakiekolwiek koncepcje obrony i istniejące jeszcze plany.
Wracając do rozwoju wydarzeń na froncie — w wyniku dynamicznej ofensywy armii
niemieckich teatr działań wojennych podzielił się na cztery obszary: północny, pomorski,
zachodni i południowy. Na poszczególnych odcinkach wojska polskie, ponosząc ciężkie
straty, wycofywały się w kierunku określonej wcześniej rubieży obronnej na linii rzek Narew–
Wisła–San. Wyjątkowo na odcinku północnym oddziały wojska polskiego wdarły się na
3
Polska w czasie II wojny światowej
terytorium III Rzeszy, jednak poza psychologicznym aspektem incydent ten nie miał
większego znaczenia w dziejach wojny obronnej.
Spośród armii polskich jedynie armia „Poznań”, dowodzona przez gen. Tadeusza Kutrzebę
wycofywała się w porządku, bez większych strat. Wkrótce połączyła się z częściowo rozbitą
armią „Pomorze” gen. Bortnowskiego, tworząc spory związek taktyczny. Pozostałe armie
polskie miały ogromne kłopoty w związku z rozdzielaniem ich przez uderzenia pancernych
oddziałów niemieckich, dążących do okrążenia sił polskich. Ciężką sytuację wojsk polskich
pogarszało wyśmienite współdziałanie różnych broni niemieckich, przede wszystkim
jednostek zmechanizowanych i lotnictwa.
W wyniku rozrywania polskiego frontu wytworzyło się kilka luk — przez jedną z nich Niemcy
uderzyli na Warszawę. Stolica nie dała się zająć bojem wstępnym i siły wroga zostały
odparte. Propaganda niemiecka podała jednak informację o zajęciu Warszawy. Taka
sytuacja stworzyła jednak niespodziewanie nową szansę dla wojsk polskich. Wykorzystała ją
Grupa Armii „Poznań” i „Pomorze”, nad którymi dowództwo objął Kutrzeba. Dziewiątego
września wojska polskie uderzyły na tyły i flankę Niemców, zmuszając ich wojska do
zahamowania ofensywy. Działania polskie, znane jako „bitwa nad Bzurą” rozwijały się
z impetem do 12 września, przynosząc wojskom niemieckim znaczne straty i złamały ich
koncepcję strategiczną. Niestety, po tej dacie rozmach zaczął słabnąć, a to za sprawą
licznych odwodów podciągniętych przez Niemców. Ostatecznie 16 września Kutrzeba wydał
rozkaz zakończenia ofensywy i przebijania się ku Warszawie.
W połowie września na innych odcinkach frontu sytuacja wyglądała znacznie gorzej —
w połowie miesiąca skapitulowały Brześć Litewski, Zamość i nieco później Lwów. Chaos
powiększały dodatkowo ogromne rzesze uchodźców, blokujących drogi i stanowiących łatwy
łup dla niemieckiego lotnictwa. Panikę powiększały wiadomości o masakrach, jakich
dopuszczały się wojska niemieckie na Polakach. Do jednej z najgłośniejszych należało
rozstrzelanie 10 września 5 tysięcy osób w Bydgoszczy.
Sowiecka agresja przekreślała wszystkie nadzieje i plany obronne — jeszcze 16 września na
wschodzie Rzeczpospolitej znajdowało się co najmniej 25 dywizji, jednak w wyniku wejścia
Armii Czerwonej do Polski nie mogły one zostać użyte na froncie niemieckim. Kolejno padały
polskie ośrodki oporu — Lwów został zajęty przez Armię Czerwoną 22 września (tu właśnie
doszło do wzorcowego współdziałania pomiędzy wojskami sowieckimi i niemieckimi), sześć
dni później poddała się skrwawiona Warszawa (kapitulację cywilną podpisywał prezydent
4
Polska w czasie II wojny światowej
Stefan Starzyński, stając się symbolem bohaterskiego oporu ludności cywilnej), na początku
października skapitulował Hel.
Ostatnia wielka jednostka taktyczna Wojska Polskiego — Grupa Operacyjna „Polesie” gen.
Franciszka Kleeberga — usiłując przebić się ku Warszawie, stoczyła w dniach 2–5
października krwawą bitwę pod Kockiem. Mimo pewnych sukcesów w pierwszej fazie starcia,
ostatecznie i ona musiała złożyć broń. Pozostałe zgrupowania wojsk polskich zostały rozbite
wcześniej bądź zmuszone do kapitulacji.
Decyzja o ewakuacji rządu i głównych instytucji państwowych z Warszawy zapadła
w pierwszej dekadzie września, a właściwie rozważana była już przed wybuchem wojny.
Szlak ewakuacyjny wiódł przez Lubelszczyznę, a następnie przez Wołyń. Marszałek Rydz-
Śmigły ewakuował się do Brześcia nad Bugiem. Nieco później podjęto decyzję o kierowaniu
się do granicy z Rumunią. W nocy z 15 na 16 września rząd znalazł się w okolicach Kut.
Wcześniej toczyły się negocjacje z dyplomatami francuskimi w sprawie udzielenia władzom
polskim „prawa gościnnego pobytu” na terytorium Republiki i występowania jako rząd na
wychodźstwie. Podstawą do takiego rozwiązania byłby precedens rządu belgijskiego z 1914
roku. Władze Republiki Francuskiej wyraziły na to zgodę. Pozostawała jeszcze do
uregulowania kwestia „prawa do swobodnego przejazdu”, negocjowana z rządem
rumuńskim. Ostatecznie władze rumuńskie przekazały odnośną zgodę po południu 17
września 1939 roku. Wobec negatywnej oceny szans militarnych Polski, zaprzepaszczonych
ostatecznie przez sowiecką agresję, władze polskie podjęły dramatyczną decyzję
opuszczenia terytorium ojczystego właśnie 17 września. Jak twierdzono, decyzja ta
podyktowana została troską, by przegrana wojna obronna nie stała się przegraną wojną w
ogóle, lecz przegraną pierwszą bitwą w wielkiej wojnie europejskiej. O ile nie sposób
podważać słuszności decyzji władz politycznych, o tyle opuszczenie terytorium walczącego
kraju przez Wodza Naczelnego było posunięciem bardzo kontrowersyjnym. W wyniku tego
kroku Wojsko Polskie — o czym trzeba pamiętać — nigdy nie skapitulowało przed armią
niemiecką.
Niemal natychmiast po przekroczeniu granicy z Rumunią władze polskie w wyniku nacisków
niemieckich zostały internowane (Rumuni na taki krok mogli sobie pozwolić, mimo to Niemcy
żądali aresztowania rządu polskiego i wydania go w ich ręce). Wyłoniła się zatem
konieczność przekazania pełnomocnictw prezydenckich innej osobie, co umożliwiały zapisy
konstytucji kwietniowej. Pierwszy wybór prezydenta Mościckiego padł na ambasadora
Rzeczpospolitej w Rzymie, gen. Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego. Jednak w wyniku
ostrego sprzeciwu Paryża Wieniawa nie przyjął funkcji i ostatecznie Mościcki desygnował na
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kazimierz.htw.pl