Motykowanie historii, WOŁYŃ ZBIÓR, KRESYmordy upa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Motykowanie historii
Zbigniew Małyszczycki
Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) przybrała u nas nazwę
Zwi
ą
zku Ukrai
ń
ców w Polsce
(ZUwP).
W uchwale światowego kierownictwa OUN z roku 1990 wyraźnie zaleca się członkom tej
organizacji w Polsce, aby działali w kierunku osłabienia Państwa Polskiego i doprowadzenia go do
upadku. O niektórych aspektach takiego działania OUN w Polsce pragnę mówić. A bodźcem stała się
publikacja w "Dzienniku Wschodnim" z 10.XI.2005 r.
Zdumienie ogarnia, gdy po tak wielu latach drąŜenia w Polsce tematu OUN-UPA jest jeszcze ktoś, kto w
polskojęzycznym piśmie wydawanym w Polsce ma odwagę zastanawiać się nad tym, czy tzw. UPA to
chwała czy hańba? JeŜeli nie czytał niczego innego poza enuncjacjami mieniących się historykami
integralnych nacjonalistów ukraińskich czy "Naszego Słowa", to wie bardzo mało i nie powinien zabierać
głosu. To jedno wielkie usiłowanie mącenia w głowie czytelnikowi bez względu na to jakiej narodowości
jest ten czytelnik.
Cztery artykuły w „Dzienniku Wschodnim” z 10.XI.2005r. pod jednym tytułem
"UPA: chwała czy ha
ń
ba" w sumie zalatuj
ą
zapaszkiem prymitywnej propagandy ounowskiej, a
wysma
Ŝ
one zostały sposobem stosowanym w kuchni „Gazety Wyborczej”.
Trochę faktów, trochę
nieudokumentowanych ogólników, trochę tendencyjnych stwierdzeń, trochę bujdy i tendencyjne wnioski.
Całość obliczona na niezorientowanego czytelnika.
Trzon tego zestawu stanowi wypowied
ź
Grzegorza
(wydaje mi si
ę
,
Ŝ
e raczej Hryhorija) Motyki – pracownika IPN w Lublinie.
śeby nie być gołosłownym, Motyka wymienia takie prawdziwe fakty jak: konflikt polsko-ukraiński w
1918 roku o Lwów, rozkaz mordowania ludności polskiej wydany jesienią 1942 roku przez OUN – zresztą
nie po raz pierwszy – na obszarach jej działania. Realizowany na masową skalę, najpierw na Wołyniu,
następnie w Malopolsce Wschodniej w sposób bardzo okrutny. W lipcu 1944 roku dowódca UPA
Roman
Szuchewycz
uzasadnił na piśmie mordowanie ludności polskiej na Wołyniu tym, Ŝe
"polski element
rozproszony na Wołyniu w pełni parali
Ŝ
ował ruch UPA"
. Nie wątpię, Ŝe Szuchewycza stać było
zaledwie na takie uzasadnienie ludobójstwa i wierzę, Ŝe taki dokument nie został wyssany z palca. Prawdą
jest, Ŝe Niemcy wysiedlili Polaków z Zamojszczyzny, a na ich miejsce osiedlili Niemców, jak i wiernych
im Ukraińców. Prawdą jest, Ŝe Polacy na Chełmszczyźnie wykonali na Ukraińcach, [a takŜe Polakach]
wyroki śmierci za straszliwą w skutkach kolaborację z Niemcami (Motyka podaje liczbę 500 osób).
RównieŜ prawdą jest, Ŝe na Lubelszczyźnie Polacy nie oczekiwali biernie na los zgotowany ich braciom
przez Ukraińców za Bugiem.
Nieprawd
ą
natomiast jest,
Ŝ
e banderowcy postanowili "likwidowa
ć
" Polaków „tylko” w przypadku,
gdy ci nie zechc
ą
opu
ś
ci
ć
swojej ziemi, swoich gospodarstw.
Bez względu na to co zawierają znane
Motyce "dokumenty", eksterminacja ludności polskiej trwała nieprzerwanie, przy czym nieprawdą jest, Ŝe
zaczęła się na przełomie marca, kwietnia 1943 roku. Rozpoczęli ją banderowcy duŜo wcześniej (chociaŜby
Parośle – 8 luty 1943), zanim jeszcze szucmani za wiedzą i zgodą Niemców zasilili bandy banderowskie.
CzyŜby dla tego pana liczyły się dopiero, jak pisze, mordy na wielką skalę, zarówno na Wołyniu, jak i w
Małopolsce Wschodniej, nazywanej przez niego Galicją Wschodnią? Nieprawdą jest, Ŝe na
Zamojszczyźnie Niemcy rzekomo przymusowo osiedlili Ukraińców, których wcześniej równieŜ rzekomo
przymusowo wysiedlili z ich poprzednich miejsc zamieszkania. RównieŜ pachnie grubą manipulacją
twierdzenie Motyki, Ŝe:
"Polacy faktycznie bowiem cz
ęść
uderze
ń
skierowali przeciwko ludno
ś
ci
ukrai
ń
skiej".
Jacy to biedni ci Ukraińcy poddani przymusowo niemieckiej prowokacji! A czy
przypadkiem nie brali wcześniej ochoczego udziału w przepędzeniu Polaków?
Manipulacją faktami jest teŜ uzasadnienie przyczyny rozpoczęcia przez OUN eksterminacji ludności
polskiej na Lubelszczyźnie. Kłamstwem jest twierdzenie, Ŝe tam Polacy, gdy tylko dowiedzieli się, co
dzieje się za Bugiem, ruszyli do natarcia na biednych, Bogu ducha winnych Ukraińców, złamali opór
ukraińskich samoobron i zabrali się do zabijania cywilów w trzech wioskach (Sahryń, Bereść, Łuków)
mordując ich w liczbie 1500 [?] osób. Według Motyki dopiero wkroczenie na podstawie decyzji OUN [a i
Niemców] bohaterskich kureni UPA z Wołynia [gdzie te kurenie wykonały juŜ swoją krwawą "robotę"]
połoŜyło kres niecnym atakom Polaków. Motyka nawet szacunkowo nie podaje ilu Polaków te kurenie
zamordowały. Nie podał teŜ istotnego faktu, Ŝe bandy tzw. UPA nie były zwalczane przez Niemców [a
nawet bywały przez nich hołubione], podczas gdy polskie oddziały partyzanckie były przez Niemców
zaciekle zwalczane.
Od roku 1943 nawet na chwilę bandy tzw. UPA nie zaprzestały mordowania z reguły bezbronnych
Polaków, mówienie więc o zawarciu paktu o nieagresji z Polakami jest grubym naduŜyciem. Trzy takie
drobne przypadki na olbrzymim terenie nie zmieniają obrazu tego, co się wówczas działo.
Gdyby pakt o
nieagresji miał istotne znaczenie, jak tego chce G. Motyka, to niepotrzebna by była operacja
"Wisła".
A dlaczego od połowy 1944 roku bandy tzw. UPA dąŜyły do porozumienia się z polskim
podziemiem, wyjaśnia moim zdaniem prosta okoliczność: oto do tych cięŜko myślących głów dotarło, Ŝe
skończyła się era sprzyjających im Niemców, a teraz mieli juŜ przeciwko sobie zbrojne formacje
sowieckie, zbrojne formacje PRL i polskie oddziały partyzanckie. Mówiąc o operacji "Wisła" G. Motyka
"zapomniał" powiedzieć, Ŝe z terenu działania band UPA wysiedlono nie tylko ludność ukraińską,
łemkowską, bojkowską, ale i polską, a to po to, by pozbawić bandy UPA źródeł zaopatrzenia.
Tylko w jednej sprawie G. Motyka wypowiada się inaczej niŜ jakiś czas temu.
Oto nie mówi ju
Ŝ
o
konflikcie polsko-ukrai
ń
skim, ale o „antypolskiej akcji na Wołyniu”.
To nas nie satysfakcjonuje, gdyŜ
ta antypolska akcja to ludobójstwo, a to słowo widać nie przechodzi mu przez gardło. Ten pracownik
polskiego Instytutu Pamięci Narodowej tak skonstruował swą wypowiedź, aby jak mniema, wilk był syty i
owca cała, a czytelnik miał zamęt w głowie. Wyszła z tego niestrawna mieszanka. Jak z tego wynika G.
Motyka widocznie po to ukończył studia historyczne i zdobył tytuł doktora, by łatwiej manipulować
faktami. Podobnie jak niektórzy prawnicy zdobywają tytuły, aby sprawnie falandyzować prawo.
RównieŜ relacja
Bogdana Nowaka
, który cytuje wypowiedzi kilku niedoszłych ofiar UPA, słuŜy Redakcji
„Dziennika Wschodniego” do mieszania ludziom w głowach. Świadczy o tym taka wypowiedź jednego z
Kresowian: "Nasi partyzanci walczyli z tymi zbrodniarzami podczas akcji odwetowych jak z robactwem",
gdyŜ moŜe kiedyś stanowić wygodny dla motyków "dokument" świadczący o tym, Ŝe jednak był to
"konflikt", a nie ludobójstwo.
Trzeci artykulik porusza sprawę kontaktów korespondenta brytyjskiej gazety „The Sunday Times” z
podziemiem polskim i z tzw. UPA w 1946 roku. Wreszcie czwarty, najwaŜniejszy według Redakcji
artykuł, bo wydrukowany białymi literami na ciemnym tle, napisany przez szefa działu zagranicznego
lwowskiego dziennika „Wysoki Zamek”
Askolda Jeromina
. Tu roi się od kłamstw wielkiego kalibru i
tendencyjnych zagrywek, przy których blednie "mowa" G. Motyki. I tak liderka PSPU nie mówiła w
Kijowie, lecz krzyczała "Nie pozwolimy rehabilitować UPA". Według Jeromina prawda o tzw. UPA
podawana w Związku Radzieckim ("bandyci z UPA" byli sojusznikami hitlerowców, razem z nimi
walczyli przeciw Armii Radzieckiej, głównym ich zajęciem było mordowanie niewinnych mieszkańców
Ukrainy Zachodniej – cytat A.J.) to tylko propaganda. Twierdzi on, Ŝe tzw. UPA walczyła takŜe z
nazistami, co nie jest prawdą. Kłamie, Ŝe na Ukrainie Zachodniej tzw. UPA była dla Ukraińców tym, czym
dla Polaków była Armia Krajowa. Co na ten temat myślą Ukraińcy zachodni mogłoby odpowiedzieć tych
ca 80.000 zamordowanych przez tzw. UPA Ukraińców, ale jeszcze takich nadprzyrodzonych kontaktów
nie ma. Mija się z prawdą twierdząc, Ŝe tzw. UPA była formacją militarną i Ŝe walczyła o niepodległe
państwo aŜ do roku 1950. Wyjątkowo słusznie mówi, Ŝe "enkawudyści rujnowali wsie, setki tysięcy ludzi
wywieziono na Syberię, a inteligencję rozstrzeliwano". Nie mówi tylko czyja to zasługa. Ubolewa, Ŝe po
uzyskaniu niepodległości politycy poszli za głosami większości i nie zrehabilitowali, jak sam pisze,
"faszystów z OUN-UPA". Przytacza słowa
Wiktora Juszczenki
w sprawie uznania upowców za
kombatantów wypowiedziane do byłych Ŝołnierzy Armii Radzieckiej:
"Wszyscy walczyli
ś
cie o
niepodległo
ść
Ukrainy"
. Oznacza to, Ŝe – według niego – opinii samego prezydenta nie wolno odrzucać.
A jednak: "Apel nie przyniósł oczekiwanych efektów. ChociaŜby dlatego, Ŝe większość byłych Ŝołnierzy
Armii Radzieckiej do dzisiaj nie orientuje się w historii i twardo trzyma się starych mitów sowieckiej
propagandy. I to tak bardzo, Ŝe nie odróŜnia UPA od ukraińskiej dywizji SS "Galicja"". Zakłamaniu
Askolda Jeromina pomaga autorytet prezydenta Ukrainy, a takŜe rządu, który oparł się w swej decyzji na
temat kombatanctwa upowców na stwierdzeniu historyków, Ŝe OUN-UPA w Ŝaden sposób nie
współdziałały z nazistami.
Podobne jak w „Dzienniku Wschodnim” opisane brednie są rozpowszechniane w prasie ukraińskiej na tzw.
Zachodniej Ukrainie. Takie prymitywne podejście ma słuŜyć pobudzeniu patriotyzmu ukraińskiego, a dla
OUN – urobieniu po jej myśli obywateli i przejęciu władzy. Ale u nas w Polsce nie moŜna dopatrzyć się
innego celu, jak tylko realizacji uchwały prowidu OUN z roku 1990. Realizacji sposobami podanymi w
tejŜe uchwale. Nie wiadomo czy nasze władze dojrzą wreszcie zagroŜenie dla Polski i odpowiednio
zareagują. My dość szybko odchodzący Kresowianie moŜemy wskazywać i przypominać. Tylko tyle.
Zbigniew Małyszczycki
Gdynia, 5 grudnia 2005 roku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]