Morris L. Venden - Miłość, Biblia, KATOLICYZM
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO
A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY
Morris Venden
ZAGADNIENIA szczęścia rodzin
-
nego, małżeńskiego, czy w końcu
sprawy szczęśliwego narzeczeń
-
stwa są nam wszystkim bardzo bli
-
skie. Nic dziwnego - wszyscy chce
-
my być szczęśliwi, wszyscy też
snujemy swoje ciche lub głośne
marzenia o własnej rodzinie. Ale
nie jesteśmy chętni do przysłuchi
-
wania się radom innych. To może
nawet brzmieć paradoksalnie: czę
-
sto chcemy szczęścia takiego, jak
inni, ale równocześnie nie chcemy
ich rad. Po prostu sami wiemy le
-
piej.
Są jednak osoby, których słuchamy
bardzo chętnie, do których nabra
-
liśmy zaufania, którzy jakby mają
prawo do doradzania nam, sugero
-
wania odpowiednich kroków, czy w końcu pouczania nas o tym, jak żyć. Pastor
Morris Venden zapewne zalicza się do takich osób. Jego - znany czytelnikom -
chrystocentryzm każdej wypowiedzi, uwagi, jest czymś, co wzbudza szczególne
zaufanie. A że tym razem wypowiada się na temat miłości, małżeństwa, rodziny
- tym lepiej, bo jest to dokładnie tak, jakby wielka teologia zeszła z wysokich
ołtarzy do poziomu naszej szarej codzienności. A jeśli zeszła z Chrystusem,
to każde zdanie nabiera największej wartości.
Szczerze polecam tę kolejną książkę M. Vendena, bo choć mówi tak pro
-
sto o tym, co zwykliśmy komplikować, może warto znowu zastanowić się nad
czymś, co u kresu wieku XX winno być dla nas tak oczywiste: wszystko moż
-
na z Chrystusem, skoro nas wzmacnia!
- 1 -
Rozdział I
GDY DWOJE LUDZI SPOTYKA SIĘ
TO JEST ostatnia książka, jaką
spodziewałem się napisać! Już
wówczas, gdy przygotowywałem się
do pracy kaznodziejskiej, postano
-
wiłem, że nie będę nikogo pouczał
o tym, jak mieć szczęśliwe małżeń
-
stwo i jak wychowywać dzieci, aż
ukończę przynajmniej osiemdziesiąt
lat życia.
Szybko jednak zauważyłem, że pra
-
cując jako kaznodzieja nie będę
w stanie uniknąć wnikania w te
sprawy. Około pięćdziesięciu pro
-
cent porad pastorskich jest związa
-
ne ze sprawami rodzinnymi.
Skąd biorą się problemy? Nawet
w naszych czasach, gdy tak ła
-
two otrzymać rozwód, dwoje ludzi,
którzy się pobierają, w większości przypadków mają szczery zamiar pozostać razem
do końca. Są sobą zafascynowani, a ich związek znaczy bardzo dużo dla obojga.
Ale średnio jedno na dwa małżeństwa kończy się rozwodem.
Badając problemy powstające w małżeństwach i rodzinach doszedłem do wnio
-
sku, że jest jedno kluczowe słowo decydujące o sukcesie lub upadku związku
małżeńskiego, a nawet jakiegokolwiek innego związku. Tym słowem jest poro
-
zumienie. Porozumienie to podstawa.
Usiłowałem kiedyś streścić do jednego słowa kazanie, które miałem wygło
-
sić podczas ceremonii zaślubin. Postanowiłem zrobić to publicznie, a nawet
znalazła się jedna para małżeńska, która pozwoliła mi to zrobić podczas ich
ślubu. Nie mogłem zdobyć się na odwagę. Ale po zastanowieniu, gdy zapalo
-
no świece, odśpiewano pieśni, a państwo młodzi stanęli przede mną, wykrzyk
-
nąłem jedno słowo: „
Porozumienie
!”
Porozumienie jest podstawą związku małżeńskiego. Jeśli rozwinąć pojęcie po
-
rozumienia, można powiedzieć, że jest ono pionowe: z Bogiem, i poziome: mię
-
dzy małżonkami. Oto tajemnica powodzenia w chrześcijańskim małżeństwie.
- 2 -
Jeśli ludzie nie przestaną porozumiewać się po ślubie tak, jak czynili to przed
ślubem, będzie o wiele więcej szczęśliwych domów. Kłopoty pojawiają się, gdy
brakuje porozumienia. Jak długo ma miejsce porozumienie, tak długo trwa więź
między ludźmi, miłość i małżeństwo. Jeśli porozumiewanie się szwankuje,
wszystko rozkłada się.
W tej książce przyjrzymy się bliżej ośmiu podstawowym dziedzinom, w któ
-
rych porozumiewanie się może szwankować. Zauważymy także, że te dzie
-
dziny porozumiewania się są zbieżne z tymi, w których może załamywać się
nasza więź z Bogiem. Ekscytującym bowiem faktem jest, że istnieje ścisłe
podobieństwo między związkiem małżeńskim a duchowym związkiem człowie
-
ka z Bogiem. Czynniki skłaniające nas do nawiązywania więzi małżeńskiej
z drugim człowiekiem są podobne do tych, które skłaniają nas do trwania przy
Bogu; podobne są też problemy powodujące załamanie małżeństwa i załama
-
nie duchowego życia.
Osiem dziedzin niosących potencjalne zagrożenie załamania porozumienia to:
pieniądze, religia, krewni, dzieci, brak wspólnych zainteresowań, seks, podział
ról i brak pragnienia zgody.
Patrząc na różne aspekty porozumienia, spojrzymy na każdy z nich z dwóch
punktów widzenia - jak odnosi się on do małżeństwa i życia rodzinne
-
go oraz jakie znaczenie ma w życiu chrześcijańskim.
Zacznijmy od samego początku związku małżeńskiego. Nie zaczyna się, gdy
dwoje ludzi staje przed ołtarzem, czyż nie? Oczywiście, zaczyna się on, gdy
dwoje ludzi po raz pierwszy się spotyka. A jeśli podoba im się to, co widzą,
zaczynają porozumiewać się ze sobą nawzajem.
Ludziom nie zawsze od razu podoba się to, co widzą. Czy zdarzyło się to wam
już kiedyś? Czy znaliście kogoś, kto z początku nic was nie obchodził, a potem
stał się waszym najlepszym przyjacielem, a może nawet partnerem na całe
życie?
Mój kolega z uczelni rozpaczliwie chciał poznać bliżej pewną młodą damę,
która mieszkała w drugiej części akademika. Podobało mu się to, co widział,
ale jej nie podobało się to, co widziała! Zainteresowanie było deinitywnie
jednostronne.
Prawdą jest, że chłopak nie wyglądał jak Mr. America. Miał nos chyba więk
-
szy od mojego! Ale pamiętam jak pewnej nocy powiedział mi:
- O, gdyby tylko dała mi szansę. Gdyby tylko dała szansę. Ludzie zawsze
przekonują się do mnie dopiero po pewnym czasie!
- 3 -
I co ciekawe, z jakiegoś powodu ta osoba dała mu szansę, a potem wszyst
-
ko potoczyło się tak, że nawet nie miałem czasu z nim o tym porozmawiać
przed ich weselem!
Tak więc ludziom nie zawsze na pierwszy rzut oka podoba się to, co widzą. Ale
jeśli pojawia się jakiekolwiek zainteresowanie, może zacząć się porozumienie,
i w ten sposób rozpoczyna się związek. Jeśli jest podtrzymywany, pojawia się
miłość. A gdy przychodzi miłość, prowadzi do małżeństwa. Cały ten proces ewo
-
lucji ma prosty początek, a kończy się tym, że dwoje ludzi zostaje mężem i żoną.
Komunikacja zawiera trzy podstawowe elementy. Aby poznać kogoś,
po pierwsze, trzeba do niego mówić. Po drugie, trzeba słuchać, gdy ta oso
-
ba mówi do ciebie. Po trzecie, trzeba robić coś wspólnie - razem pracować,
podróżować, bawić się. Porozumiewanie się nie zawsze musi być słowne; może
ono polegać również na dzieleniu wspólnych zajęć i zainteresowań.
Mieliśmy kiedyś skarbnika zboru, który nigdy nie mówił zbyt wiele. Ale miał
żonę, która mówiła za siebie, za niego i jeszcze więcej! Któregoś dnia zatrzy
-
małem się przed ich domem, gdy ona robiła to, co zwykle, a on również robił
to, co zwykle. Wówczas on przerwał i zadał dziwne pytanie:
- Czy zauważyłeś wadę wymowy u mojej żony?
Powiedziałem: - Nie, nie zauważyłem.
- Ta wada polega na tym, że musi przestawać mówić, aby nabrać powietrza!
- odrzekł.
Zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, jego żona wtrąciła się gwałtownie:
- Przynajmniej nie siedzę tak jak ty nic nie mówiąc godzinami!
Na to on:
- Staram się nie mówić nic, zanim nie mam czegoś do powiedzenia.
- O, to musi być źle z tobą, skoro godzinę zajmuje ci wymyślenie czegoś,
co mógłbyś powiedzieć - odpowiedziała.
Na pewno rozmawiali już wcześniej na ten temat! Nic jednak nie wskazywa
-
ło na to, by któreś z nich było nieszczęśliwe. Najwidoczniej ich bezsłowne
porozumiewanie się za pomocą czynów i gestów było na tyle silne, że wypeł
-
niało lukę spowodowaną nieprzeciętną małomównością męża.
Poświęciliśmy kilka chwil ludzkiemu aspektowi zagadnienia, teraz więc
spójrzmy w drugą stronę, jak wygląda to z Bożego punktu widzenia. Dwie
osoby spotykają się: Chrystus i grzesznik. Jeśli podoba im się to, co widzą,
zaczyna się porozumienie.
- 4 -
Tu musimy zadać sobie pytanie. Czy wszystkim ludziom podoba się to, co wi
-
dzą, gdy spotykają Boga? Nie, nie wszystkimi W rzeczywistości jest tyle
nieporozumień i niedomówień na temat Boga, że sądzę, iż Bóg sam nie byłby
zadowolony, gdyby ludzie akceptowali Go takim, jak im o Nim powiedzia
-
no i jak Go sobie wyobrażają. Człowiek może mieć tak zniekształcony ob
-
raz Boga, że nie będzie w stanie polubić tego, co widzi, a diabeł oczywiście
od wieków pracuje nad tym, aby tak właśnie się działo.
Przeciętny mieszkaniec planety Ziemia patrzy ponad swoimi okularami w stro
-
nę nieba. Gdy siedmioro ludzi ginie na pokładzie promu kosmicznego ulega
-
jącego awarii, starzy i młodzi patrzą w stronę nieba i pytają: „Dlaczego?
Dlaczego, Boże...?” Jakby Bóg tylko patrzył i czekał na jakiś statek kosmiczny,
który mógłby wysadzić w powietrze, tak dla zabawy.
Firmy ubezpieczeniowe używają tego samego języka. Huragan? Dzieło Boże.
Tornado? Dzieło Boże. Grad? To przejaw działania Boga. Trzęsienia ziemi?
Wulkany? To znowu Bóg! Nic dziwnego, że wielu ludziom nie podoba się to,
co widzą, gdy próbuje się przyprowadzić ich do Boga.
Ale nawet jeśli męczysz się z wpojonym ci przez innych błędnym pojęciem
o Bogu, jeśli zastanawiasz się nad niektórymi historiami ze Starego Testa
-
mentu i nad tym, co wydają się one o Bogu mówić, pamiętaj, że największym
objawieniem Boga jest życie Jezusa.
Gdy patrzysz na Jezusa, widzisz jaki Bóg naprawdę jest, jaki zawsze był,
i jaki zawsze będzie. Nie możesz oprzeć się Jezusowi, jeśli naprawdę dobrze
Mu się przyjrzysz. On jest taki, jaki naprawdę jest Bóg. Jeśli widziałeś Jezusa,
widziałeś Boga.
Ale co widzi Bóg? Czy gdy patrzy na grzesz
-
nika, podoba Mu się to, co widzi? Ludzie,
którzy przez tysiące lat staczali się w swych
umysłowych możliwościach, sile izycznej
i wartości moralnej, są nikczemni i nędzni,
zniekształceni przez grzech. To nie do wia
-
ry, że Bogu podoba się to, co widzi!
O ileż łatwiej byłoby Mu nawiązać
więź i wspólnotę z aniołami otaczający
-
mi Jego tron i oddającymi mu cześć nieustan
-
nie od chwili, gdy zostali stworzeni. O ileż
łatwiej byłoby Mu zetrzeć w okamgnieniu
tę ciemną plamę psującą piękno i harmonię
wszechświata.
- 5 -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]