Moralnosc dulskiej akt 2

Moralnosc dulskiej akt 2, liceum

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Moralnosc Pani Dulskiej ZapolskaTa sama dekoracja, co w akcie poprzednim. ciemnia się powoli, długie cienie liliowoszare padajš przez zamarzłe szyby. Po scenie, jak zwierz w klatce,tam i z powrotem automatycznym ruchem chodzi Dulski w szlafroku z zegarkiemw ręku. Zamyka oczy i chodzi tak jak lalka drewniana. Wreszcie ustaje.Zaraz otwierajš się drzwi sypialni małżeńskiej i ukazuje się Dulska w gorsecie i spódnicy.SCENA PIERWSZADulska, Dulski, Hesia.DULSKAFelicjan! Felicjan!Dulski budzi się i patrzy na niš.Chod! Czemu nie chodzisz? Jeszcze nie ma dwóch kilometrów. Ja tam rachuję!Dulski pokazuje jej zegarek.Co mi zawracasz głowę zegarkiem! Ja mam najlepszy zegar w głowie. Nie chod! Nie chod! Dobrze - powiem doktorowi. Umylnie ci każę w pokoju chodzić na Wysoki Zamek, a nie po ulicy, żeby mieć nad tobš oko, czy nie szachrujesz, a ty... zresztš to twoja rzecz.Chowa się za drzwi. Dulski zaczyna znów automatycznie chodzić. Wpada Hesia, ubrana strojnie, jasnoniebiesko, pantofelki, błękitne pończoszki. Całuje ojca w mankiet.HESIAOjciec idzie na Wysoki Zamek?Dulski kiwa głowš.A jeszcze ma ojciec daleko?Dulski pokazuje pięć palców.Pięćset?Dulski kiwa głowš.To ojciec już koło Teatyńskiej?Dulski mruczy. Hesia mieje się.Ale tak! Ale tak! A niech ojciec prędko idzie, bo tunel rozbijajš.Dulski patrzy na niš surowo i wzrusza ramionami. Hesia wskazuje na kanapę i przeglšda się w lustrze, Dulski podchodzi do niej i cišga jš z kanapy.Mama nie widzi! (biegnie do drzwi pokoju dziewczšt) Mela! Mela!GŁOS DULSKIEJHesiu! Czy Mela ubrana?HESIAJeszcze się pichci.Dulski staje, zgorszony, i mruczy co.Ojciec nie rozumie? No... stroi się. Za ojca czasów tak nie mówiono? No to co? Teraz mówiš.DULSKAwychyla się, ubrana odwiętnieFelicjan, przestań chodzić, już jeste na Wysokim Zamku. Jutro pójdziesz do Kaiserwaldu.Znika.HESIAidzie do okna i chucha na szybę, piewaPozamarzało jakby w jakim zlewie.Dulski oglšda się i cicho idzie do pieca, włazi na krzesło i kradnie cygaro, w tej samej chwili Hesia się odwraca i widzi to. Dulski chrzška, idzie do przedpokoju, odziewa się, wraca, podchodzi do drzwi Dulskiej, stuka, ona wychyla się.DULSKAJuż cię niesie do kawiarni. No, masz, swoje dwadziecia centów. Teraz będę co dzień dawać po dwadziecia centów. Tygodniowo nie... na nic. Zaraz wszystko przetracasz z koleżkami! A wracaj na kolację!Znika.Dulski chwilę stroi się przed lustrem, wreszcie wychodzi. Hesia biegnie natychmiast do pieca, włazi na krzesło i kradnie cygaro.SCENA DRUGAWchodzi Mela, ubrana jak Hesia, jest blada i chora. Zatrzymuje się we drzwiach,po czym biegnie ku Hesi, która pokazuje jej język i ucieka ku kanapie.MELAHesiu! Pokaż, co ty wzięła?HESIANo, cygara... Wielka afera!MELAUkradła?HESIAOch!... Przed chwilš ojciec kradł także. Jak taki kamienicznik może to robić, czemu ja nie mogę?MELAPo co tobie cygara?HESIAPo co? Wy-pa-lę.MELAOch! Kiedy?HESIAJak będzie galówka. A potem pojadę!MELAGdzie?HESIANad Bałtyk. Albo nie, dam cygaro kochankowi kucharki. Powiadam ci, widziałam go. Jest pucerem. No, rozumiesz, u lejtnanta... bardzo, bardzo...MELAJak ty możesz się przyglšdać takim?HESIACzemu, czemu?... Cóże taka blada?MELAGłowa mnie strasznie boli.HESIAMoże i ty buchnęła cygaro?MELAOch, nie!... Ja cišgle jestem taka słaba, tylko bym spała.HESIALepiej spróbuj ze mnš chassés, moja złota, ja cišgle zapominam, z której nogi, moja droga, znów ten nauczyciel będzie mnie wstydził... Masz, rozwišzał mi się pantofel... Hanka! Hanka!Wchodzi Hanka, blada, zmieniona.SCENA TRZECIAMela, Hesia, Hanka.HESIAZawišż trzewik! Cóż znów, i ty jeste chora? Patrz, Mela, jak ta wyglšda.HANKAPanience się tylko zdaje.HESIAAle - ledwo się włóczysz... A teraz możesz ić!Hanka wychodzi. Hesia kręci głowš.MELATo nic dziwnego. Ja wiem, dlaczego ona taka zmieniona.HESIAWiesz? Powiedz!MELANie, Hesiu! to tajemnica. Mnie nie wolno nic powiedzieć, przynajmniej do czasu.HESIAJak chcesz, taka tam ma tajemnice... No, no... daj łapę! Jak to chassés? Un, deux - un, deux...Gwiżdże.MELAHesiu, nie gwiżdż!HESIAAha! Ziemia się trzęsie, co? No, a teraz walca, moja brylantowa.Obejmuje jš, walcujš.MELADlaczego mnie tak ciskasz?HESIABo ja jestem mężczyznš.MELAAle ja nie mogę oddychać.HESIAWłanie... a jak za kobietę, to tak, o! (przerzuca się na rękę Meli) Omdlewajšco, omdlewajšco, a potem w oczy... w oczy... Ja tak zawsze robię.MELATy?HESIAJa! powiadam ci, studenty czerwieniš się jak buraki.MELAPuć mnie...HESIACo tobie?MELANie wiem, ale...HESIANo, to zagraj - cichutko, żeby mama nie przyszła. Ja nie mogę wpać w tempo. (popycha Melę do fortepianu)Walca!Mela gra cichutko. Hesia chce tańczyć, robi pas, mieje się, wpada w cake-walka.Mela, cake-walka!Mela gra cake-walka cichutko, Hesia skacze.Wchodzi Zbyszko.SCENA CZWARTATeż same, Zbyszko.ZBYSZKOA to co?HESIAtańczšcCake-walk! Cake-walk! Cake-walk! A co, le? Prawda, że jest we mnie materiał na szansę?ZBYSZKONa dwie, nie na jednš.HESIAtryumfujšcoA co?ZBYSZKOSkšd ty to umiesz?HESIAIgnania mnie nauczyła. No wiesz, Ignania Olbrzycka. Jej brat Cišgle w tinglach siedzi, więc jš nauczył, a ona mnie.ZBYSZKOironicznieMylałem, że cię twoja kucharka nauczyła.HESIAOna?ZBYSZKOPrzecież dopełnia twojej edukacji.HESIACo znowu? Jak Bozię kocham - nie!ZBYSZKOz pasjšJak to kłamie! Ech, tu wszyscy kłamiš. Ale Boga to choć zostaw w spokoju, ty przynajmniej.HESIAZnów się złocisz! A byłe już jaki lepszy. No, Mela, jeszcze trochę. Powiedz, Zbyszko, czy dobrze, mój królu! Tak?Tańczy.ZBYSZKOAleż nie, przegnij się trochę jeszcze!HESIAJak? jak?... (tańczš oboje) Jak dobrze, jak miło, jakby po powietrzu się latało!SCENA PIĽTACiż sami, Dulska.DULSKAwpadaCo się tu dzieje? Co to za balet?ZBYSZKODopełniam edukacji mej siostry.DULSKAHesia! Jak możesz tak? Co to? (do Zbyszka) Z tobš to też jest krzyż pański. Albo chodzisz jak dzik, albo wyprawiasz wariacje i dziewczyny w to wcišgasz.ZBYSZKODobrze już, dobrze. Po co tyle słów! Gdzież to was niesie w takiej paradzie?DULSKAPrzede wszystkim nie niesie.ZBYSZKONogi was nie niosš?DULSKATo jest nieprzyzwoite i o tym się nie mówi.ZBYSZKOA to przyzwoite ubrać dziewczęta jak baletniczki? O! Jakie ażury!DULSKATo sš dzieci, im wolno.ZBYSZKOŁadne dzieci! Pannice, aż ha!DULSKAWszystkie panienki z dobrych domów tak na lekcje tańca chodzš.ZBYSZKONiech się zaprawiajš, niech się zaprawiajš...HESIADo czego? Do czego?ZBYSZKOJak doroniesz, będziesz się dekoltować na bal od góry, a teraz, jako dziecię naiwne, od dołu.DULSKAZbyszko! Milcz! Jak miesz?! (do Meli) Cóże taka blada?ZBYSZKOCóż dziwnego - zmarzła!ciemnia się.MELAGłowa mnie strasznie boli. Mamusiu, ja bym nie poszła...DULSKAPokaż język! Biały. Znów co zjadła! (przykłada jej rękę do głowy) Rozpalona. No, z tobš... to też! Może cię kłuje, co?MELATu mnie boli.DULSKAW lewej łopatce? Połóż sobie regolo. Jest tam używane, takie, co ojciec przykładał. I rozbierz się!ZBYSZKOZ czego? Ona już rozebrana. Niech się raczej ubierze.DULSKAHesia! Płaszczyk, rękawiczki!ZBYSZKOPiechotš idziecie? Ona - tak? Jeszcze was zaaresztujš.DULSKARany boskie, nie wytrzymam! A lampy jeszcze nie zapalać (do Zbyszka) Wychodzisz?ZBYSZKONie.DULSKATo przypilnuj pieca. My wrócimy za godzinę. Mela, id się przebrać!Hesia i Dulska wychodzš. Mela do swego pokoju.SCENA SZÓSTAZbyszko sam, póniej Hanka.Zbyszko chwilę stoi nieruchomy, potem wycišga ręce leniwym, znużonym ruchem przed siebie, zwraca się do pieca, otwiera drzwiczki kopnięciem nogi,przysuwa sobie fotel, siada i siedzi tak spokojnie z papierosem przylgniętym do ust,z rękš opuszczonš na dół. wiatło czerwonawe go owietliło. Jest znużony i smutny. Drzwi się otwierajš cicho, wsuwa się Hanka, widzi go, przybliża się, przyklęka i delikatnie, z jakš psiš pokorš całuje go w rękę. On głaszcze jš po głowie, czyni to machinalnie, nie patrzšc na niš.ZBYSZKONo, już dobrze... dobrze...HANKAProszę pana... ja...ZBYSZKOCo? Czego?HANKAJa idę tam, gdzie pan kazał...ZBYSZKOA... tak! Id! id! A nie bój się, tylko mów miało i wyranie, jak i co.Hanka klęczy, nieruchoma, otulona w fałdy chustki.No, czemu nie idziesz?HANKAA bo ja wiem, tak mi jako...ZBYSZKOAch, nie marud... Id, bo wrócš!HANKAwstajšcPójdę...Wychodzi powoli, słychać, jak zatrzaskuje za sobš ciężko drzwi.SCENA SIÓDMAZbyszko, Mela.Mela w kaftaniczku, głowa zwišzana. Podchodzi cicho do Zbyszka i siada na małym stołeczku naprzeciw niego.MELAniemiałoZbyszko!ZBYSZKONie położyła się?MELANie mogę. Jeszcze mi gorzej. Czy ci nie przeszkadzam?ZBYSZKONie. Ty jeszcze z całej familii jeste najmożliwsza. Może dlatego, że jeste chora, więc jest w tobie co milszego, co innego jak u tamtych.MELACo innego? I czy mylisz, że dlatego, że jestem chora?ZBYSZKOTak. Nie masz dużo sił życiowych, więc nie idziesz rozbijajšc łokciami przez życie, ale się... skradasz. Rozumiesz, co?MELATak. Mnie się także zdaje, że ja się wszystkim usuwam, że mnie lada chwila kto potršci, że...ZBYSZKOTo le. Panna Dulska powinna ić naprzód tak... rozumiesz? Kto potršci, ty jego... To powinna być nasza zasada. Jak najwięcej miejsca. Für die obere zehn tausend milionen kołtunen!MELApatrzy na niego chwilęZbyszko, dlaczego ty nas wszystkich tak nie lubisz?ZBYSZKOZa mało: nie lubisz! Ja was wszystkich nienawidzę i siebie razem z wami.MELASiebie nienawidzisz także? A ja to znowu... Pozwól mi trochę z tobš porozmawiać. Dobrze? Jak szara godzina nadejdzie, to ja dałaby... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kazimierz.htw.pl