Monety Piastowski, Denary

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Marjan Gumowski
MONETY POLSKIE
Warszawa 1924 r.
II. O K R E S D E N A R A O W Y
Okres ten zaczyna się od chrztu Mieszka I i utworzenia pierwszej mennicy w Polsce, a
kończy się z chwilą pojawienia się kwartników śląskich przy końcu XIII wieku. Nazywamy
go denarowym, gdyż denar był zasadniczą wtedy jednostką monetarną, a pieniądz mimo, że z
biegiem czasu zmieniał wygląd, wielkość i wagę, zawsze nazywał się denarem. Obok
denarów wybijano czasem i półdenary, czyli obole, zawsze srebrne, gdyż innego metalu do
monet nie używano. Stosownie do zewnętrznego wyglądu tych denarów, dzielimy ten okres
na kilka części, jak a) okres denarów grubych od Mieszka I do końca XI wieku, b) okres
denarów cienkich od końca XI wieku do początku XIII, i c) okres brakteatów w XIII wieku.
Ściśle okresy te odgraniczyć nie można.
Źródła i skarby.
Do poznania urządzeń monetarnych w owej epoce piastowskiej służą
zapiski dokumentów i kronik ówczesnych, a równocześnie same monety i ich wyobrażenia,
oraz wykopaliska i skarby, w których się znachodzą. Z dokumentów i kronik możemy jednak
odtworzyć sobie tylko słaby obraz stosunków monetarnych i to zaledwie w XIII wieku, resztę
wniosków i twierdzeń dają nam same monety i wykopaliska. Odnośnie do epoki mają i skarby
u nas znajdowane rozmaity wygląd, treść i znaczenie. Najobfitsze i najbogatsze są skarby z
XI wieku, w których moneta krajowa zmieszała się bardzo znacznie z obcą, niemiecką,
czeską, węgierską i inną. Skarbów takich jest u nas bardzo dużo, a literatura zna już dotąd ich
blisko 300. One dają nam pogląd na stosunki handlowe Polski z zagranicą, na wpływy obce,
oddziaływujące tutaj, na drogi handlowe i na stan ekonomiczny kraju. Inny już charakter mają
skarby, schowane w XII wieku do ziemi. Przynoszą one prawie wyłącznie monetę krajową
różnych Bolesławów, Mieszków i Władysławów, nie mają, jak poprzednie, tej rozmaitości,
ani domieszki surowego srebra, a nade-wszystko są niesłychanie rzadkie. Również bardzo
rzadko znachodzi się wykopalisko monet z XIII w., obejmujące denary cienkie i brakteaty, ale
to ma zwykle znaczną domieszkę monety obcej, niemieckiej łub czeskiej, jako skutek
ówczesnej polityki i kolonizacji niemieckiej.
Wagi i miary.
Denar był w całym tym okresie bardzo drobną wartością i za małą
jednostką liczebną, aby można nim było większe transakcje handlowe przeprowadzać. Do
tego celu służyła waga srebra, zwana grzywną. Wyraz ten pochodzi od grzywy końskiej i
oznaczał pierwotnie kołnierz, później ozdobę na szyi, wreszcie pewien ciężar tej ozdobie
srebrnej odpowiadający. Grzywna znana była niewątpliwie w Polsce jeszcze w czasach
pogańskich, ale w mennictwie nie od razu się przyjęła. O ile z monet samych możemy
wnioskować, to za Mieszka I i Bolesława Chrobrego zasadniczą w mennicach wagą był funt
karoliński (
libra, talentum
) wagi 367.2 gr., który dzielił się na 20 szelągów (
solidi
) i na 240
denarów. Na podstawie takiego funta bito wówczas i zagranicą monety. Przejście z funta do
grzywny odbyło się prawdopodobnie za Bolesława Śmiałego, albo nieco wcześniej w połowie
XI w. i wówczas to ustalono wagę grzywny na 183.5 gr., czyli na połowę karolińskiego funta.
Grzywna taka
(marca)
używaną była w Polsce aż do końca XIII w., mimo, że i funt jako
wartość 2 grzywien nie znikł zupełnie i nieraz w stosunkach z kolonistami niemieckimi na
niego liczą.
Grzywna, jej nazwy i podział.
Z dokumentów piastowskich XII, a zwłaszcza XIII
wieku, dowiadujemy się o rozmaitych nazwach 1 podziałach grzywny polskiej. Kupna i
sprzedaże ówczesne odbywają się albo na grzywny srebra czystego, albo srebra mieszanego,,
czyli monety. Srebro czyste ważono w postaci sztab lub brył surowych albo naczyń lub ozdób
połamanych, jak to widzimy w wykopaliskach XI wieku. Później odlewano placki srebrne i
znaczono stempelkami (skąd nazwa niemiecka
die Mark, marca),
tego rodzaju jednak srebra
skarby nasze jeszcze nie dostarczyły. Grzywny srebra mieszanego nazywały się też
2
grzywnami monety polskiej, gdy zaś po śmierci Krzywoustego Polska rozpadła się na
dzielnice, zaczynają i grzywny przybierać rozmaite nazwy, stosownie do pochodzenia
monety. W dokumentach XIII wieku czytamy już o grzywnach poznańskich, gnieźnieńskich,
lubiążskich, znejnejskich, krobskich w Wielkopolsce - krakowskich, sandomierskich i
sądeckich w Małopolsce - kujawskich, płockich, łowickich na Mazowszu etc. Szczególnie
duża rozmaitość grzywien zapanowała na Śląsku, a to skutkiem rozdrobnienia kraju przez
Piastów śląskich XIII wieku. Czytamy zatem o grzywnach wrocławskich, głogowskich,
munsterberskich, średzkich, żegańskich, frankenberskich, kamieńskich, górskich,
świdnickich, lignickich, opawskich, niskich i opolskich. Ta rozmaitość nazw grzywny
odnosiła się w pierwszym rzędzie do rozmaitości stempla monety, która w każdej mennicy
inne otrzymywała wyobrażenie, ale nie rzadko oznaczała też i inną wagę. Ciężar grzywny był
naturalnie pierwotnie równy w całej Polsce, jednakże z biegiem czasu, zwłaszcza w epoce
dzielnicowej, potworzyły się znaczne różnice między ciężarem grzywny jednej a drugiej
prowincji. Żywe stosunki handlowe, jakie prowadziły Kraków i Wrocław ze sobą, były
powodem, że grzywna śląska równała się co do ciężaru z grzywną małopolską, gdyż tego tro-
skliwie pilnowały same zainteresowane miasta. Natomiast ciężar grzywny mazowieckiej i
pruskiej, czyli pomorskiej, zmniejszył się w XIII w. do 139.68 gr., czyli stanowił
3
/
4
grzywny
krakowskiej. Było to skutkiem nie tylko odrębności Piastów mazowieckich, ale i zagarnięcia
całego handlu tego księstwa przez Krzyżaków, których grzywna miała właśnie ciężar równy z
mazowieckim. Jeszcze inny ciężar miała grzywna wielkopolska, poznańska, pyzdrska,
gnieźnieńska etc, ale niestety wysokość jego nie da się z dotychczasowych źródeł wyśledzić.
Grzywna polska, jakkolwiek się ona nazywała, dzieliła się na 4 wiardunki, 24 szkojce
i 240 denarów albo 480 oboli. Jeżeli chodziło o czyste srebro, dzielono grzywnę na 8 uncyj i
16 łutów, a podział ten utrzymał się aż do dnia dzisiejszego. Srebro 16-łutowe jest czystem,
srebro 12-łutowe ma
4
/
16
domieszki innego metalu, zwykle miedzi. Grzywnę stosowano także
do ważenia złota, ale czyniono to bardzo rzadko. Wartość złota była stosunkowo bardzo niska
i do tego w każdej prawie prowincji inna, tem więcej, że handlowano bryłami lub piaskiem
złotym. W XIII wieku chwiał się stosunek złota do srebra między
1
/
8
a
1
/
10
, jak to zresztą było
w całej środkowej Europie. Dopiero w XIV wieku złoto wzrosło do 14 razy większej wartości
od srebra, czyli że grzywnę złota liczono już za 14, a nie za 8 grzywien srebra.
Siła kupna ówczesnych pieniędzy była, jak ze źródeł widać, niesłychanie wielka.
Szkojec, czyli
1
/
24
grzywny srebra, jest synonimem i ekwiwalentem bydlęcia, pochodzi
bowiem od tego samego pierwiastka, co skot, skotnik, skotnica. Korzec zboża kosztował
zwykle 10 denarów, koń bojowy 3-5 grzywien, plac budowlany 10 grzywien, kamienica lub
wieś 40-60 grzywien. Są to jednak wartości względne i od rozmaitych okoliczności zależne.
W czasie głodu np. zboże dochodziło ceny
1
/
2
grzywny za korzec, a i to inaczej kosztowało na
Śląsku, a inaczej na Mazowszu.
Na grzywny liczyły się nie tylko monety i ważyło nie tylko srebro i złoto, lecz także
inne przedmioty, zwłaszcza skórki zwierzęce czyli łupieże, oraz w grzywnach oznaczało się
kary sądowe. Pierwotnie grzywny monet, łupieży i karne musiały być równe i
równowartościowe, z biegiem jednak czasu, a najpóźniej już w XII w. pojęcia te rozeszły się
bardzo znacznie, tak, że w źródłach piastowskich grzywny łupieży oraz grzywny karne nic już
wspólnego z numizmatyką nie mają, a z ciężarem grzywny srebrnej w żadnym nie stoją
stosunku.
Stopa mennicza za Piastów.
Mieszko I, wybijając pierwsze monety polskie (fig. I),
zaprowadził razem z funtem karolińskim także i stopę menniczą niemiecką, według której z
takiego funta czystego srebra wagi 367.2 gr. miało się wybijać 240 denarów, każdy po 1.53
gr. przeciętnej wagi. Mennice polskie X wieku, tak książęce jak biskupie, trzymały się tego
rzeczywiście, ale za Bolesława Chrobrego obniżyły znacznie, bo o
1
/
3
przeszło stopę swoich
monet, a później w XI w. jeszcze więcej. Możliwe, że to byto powodem, że za czasów
3
Bolesława Śmiałego przyjęto już połowę dawnego funta, czyli grzywnę o wadze 183 gr. za
podstawę i z niej wybijano 240 sztuk denarów. Na to wskazują monety tego króla, które, co
do średnicy, dobroci srebra i ciężaru, są o połowę gorsze od monet z X wieku. Stopy tej
trzymano się mniej więcej do końca panowania Krzywoustego, ale później za czasów dzielni-
cowych coraz większa potrzeba gotówki kazała książętom i w tem źródle szukać znacznych i
coraz to większych dochodów. Już za Mieszka III, jak się zdaje, wprowadzono zwyczaj
parokrotnej do roku zmiany stopy menniczej, połączonej ze zmianą stempla, na co tak bardzo
narzeka kronika Kadłubka i co książętom polskim wytyka bulla papieska z 1207 r. Innocenty
III wytyka Polsce, że zmiana monety odbywa się 3 razy do roku i że świętopietrze opłacają
ludzie stale najgorszą monetą. Wskutek tego nie tylko że z każdą zmianą monety wybijano
coraz to więcej sztuk denarów z grzywny srebra, ale coraz to bardziej zmniejszano
równocześnie dobroć metalu. W XIII wieku bito już zamiast 240 sztuk, 1300 i 1400 z
grzywny, a denarek zamiast 0.75 ważył tylko 0.17, a nawet 0.10 gr. Aby monetka tak drobna
mogła była znieść uderzenie stempla, oraz aby zaoszczędzić czasu i pracy, przeszły mennice
do wyrobu brakteatów t.j. denarów, z jednej tylko strony ostemplowanych, o wyobrażeniu,
coraz to mniej mówiącem, w końcu beznapisowem. Tej trzykrotnej wymianie monet co
roku zawdzięczamy jednak niebywałą dotąd obfitość typów i wyobrażeń monetarnych, w
które wiek XIII jest jak żaden inny bogaty.
Mennice i mincerze.
Mennice czyli zakłady do bicia monety mieściły się za czasów
piastowskich zwykle w stolicy państwa, a więc w Poznaniu za Mieszka I, Gnieźnie za
Bolesława Chrobrego, w Krakowie za Bolesława Śmiałego i jego następców. Wobec tego, że
prowadzenie mennicy wymagało pewnych umiejętności, jak topienia metali, brania próby
srebra, rytowania na stali i znajomości pisma i łaciny, przeto nie ulega wątpliwości, że
mennice stały od początku pod nadzorem duchowieństwa, może nadwornego kapelana, i
dlatego monety tak bardzo religijny mają charakter. Jest rzeczą pewną, że w X i XI wieku
mennice książęce tylko przy siedzibach biskupich urządzano. Później w czasach podziałów
po śmierci Krzywoustego przestrzegać tego już nie można było i mennice mieściły się po
głównych grodach dzielnicowych książąt. Dużą przy nich rolę grali mincerze książęcy. Mieli
oni za zadanie przedewszystkiem według wskazówek przełożonego wybijać nową monetę,
później iść z tą monetą na targi miejskie i, zasiadłszy na ławie wekslarskiej, wymieniać
pieniądz nowy na stary. Za 12 pieniędzy nowych brali np. 14 starych, jak się to działo w
Prusach, i w ten sposób ściągali z obiegu dawniejszą monetę, by znów mieć materjał do
przebicia. Ponieważ wymiana taka była przymusowa, przynajmniej od czasów Mieszka III,
przeto mincerze występowali jako urzędnicy z władzą egzekucyjną i nieraz zdzierstwami
swemi dawali się ludności we znaki. Prócz tego mieli zwykle charakter urzędników
skarbowych i podatkowych, do nich też należała sprzedaż soli jako monopolu książęcego i
wogóle przewodnictwo na jarmarkach. Rola ich skończyła się jednak z chwilą kolonizacji
niemieckiej oraz z chwilą ujednostajnienia spraw monetarnych za czasów Wacława czeskiego
i Łokietka.
Prawo mennicze,
t.j. prawo bicia monety i ciągnięcia z tego dochodu, było od
początku wyłącznym przywilejem księcia. W epoce podziałów po śmierci Krzywoustego,
wykonywał to prawo wielki książę krakowski, ale bardzo prędko i inni książęta dzielnicowi
poczęli je wykonywać, nie oglądając się na Kraków. Od książąt uzyskują już w X wieku to
prawo biskupi wielkopolscy, najpierw poznański, później za Chrobrego gnieźnieński,
kruszwicki i wrocławski i biją masami t. zw. denary krzyżowe przez cały wiek XI. Dopiero
wewnętrzne walki i zaburzenia za czasów Władysława Hermana i Sieciecha doprowadziły do
odebrania biskupom tego prawa i do oddania im tylko dziesięciny z dochodów menniczych
księcia. W XIII wieku nadużycia mincerzy spowodowały, że duchowieństwo wystąpiło
znowu z żądaniem uwolnienia swoich posiadłości od mincerzy i monety książęcej i nadania
mu własnego prawa. Pod tym względem dosyć szczodrym okazał się Władysław Odonicz,
4
książę kaliski, dając to prawo mennicze w latach 1228, 1233 i 1239 klasztorowi w Lubiążu, a
w 1232 Pawiowi, biskupowi poznańskiemu, dla Krobji. W 1257 otrzymuje znów to prawo
katedra poznańska od Bolesława Pobożnego dla wsi Buk, w 1286 i 1298 Jakób, arcybiskup
gnieźnieński, od Bolesława mazowieckiego i płockiego dla kasztelanji łowickiej - w 1290
biskup wrocławski od Henryka IV dla Nissy i Odmuchowa - w 1314 biskup poznański od
Łokietka dla Słupczy. Przywileje te zawierały zawsze pewne ograniczenia czy to co do
terytorjum, na którem moneta biskupia może kursować, czy to co do stopy menniczej, czy
nawet wyobrażenia stemplowego. Wobec tego jednak, że monety XIII w. są przeważnie
beznapisowe, numizmatyka dotąd jeszcze nie jest w stanie monet wymienionych biskupów
rozpoznać.
Równocześnie z duchowieństwem starają się i miasta w swoich przywilejach
lokacyjnych uzyskać to prawo, tern bardziej, że ich rozwój ekonomiczny w bardzo szybkiem
szedł tempie, a prawo magdeburskie od ciężarów polskich, a więc i od mincerzy uwalniało.
Pewne ślady własnych miejskich monet i mennic widzimy w przywilejach miast Krakowa
1257, Sandomierza 1286 i Sącza 1292 w Małopolsce, Wąwolnicy czyli Bydgoszczy 1346 w
Wielkopolsce, Chełmna 1232 w Prusach, Opawy 1284, Góry 1300, Wrocławia 1301,
Lówenbergu 1327, Świdnicy 1341 etc. na Śląsku. Czy wszystkie wymienione miasta z
przywileju menniczego korzystały, nie wiadomo, gdyż monety polskie XIII wieku są
beznapisowe, a wyobrażenia na nich bardzo rzadko herbowe. Raczej były to przywileje,
broniące dane miasto przed natarczywością mincerzy i przed uciążliwą wymianą monety,
oraz innymi ciężarami prawa polskiego. Do takich należał też podatek, zwany moneta czyli
obraz, wybierany zdaje się wówczas, gdy wymiany monet nie było, co np. na Mazowszu
częstem było zjawiskiem.
Obok duchowieństwa i miast, nie słyszymy, aby jeszcze kto inny uzyskał kiedy
przywilej menniczy. Na monetach XIII-wiecznych jest wprawdzie wiele herbów szlacheckich
umieszczonych, ale jest rzeczą wątpliwą, aby to były monety prywatne danych rodów lub
dygnitarzy. Wyjątek tylko stanowią monety palatyna Sieciecha za panowania Wł. Hermana
(fig. II).
Monety Mieszka I i Bolesława Chrobrego.
Monetę zaprowadził w Polsce pierwszy Mieszko I i oparł ją na wzorach niemieckich,
a przede wszystkiem bawarskich. Denary, przez niego w Poznaniu bite, mają tak wybitnie
religijny charakter (fig. I), że nie ulega wątpliwości, iż musiały powstać dopiero po
zaprowadzeniu w Polsce chrześcijaństwa 963 r., a nawet po ustanowieniu pierwszego
biskupstwa w Poznaniu 968 r. Z dwóch ich odmian, jedna jest tylko napisowa i nosi napis
MISECO i swastykę, która wobec tego pogańskim znakiem być nie może.
Po śmierci Mieszka krótkie współrządy jego synów 992 r. zaznaczyły się monetami z
napisem PRINCES POLONIE czyli „
principes Poloniae

,
jednakże bez ich imion (fig. 2).
Gdy zaś Bolesław Chrobry wygnał braci i sam objął rządy w swe ręce (992 do 1025),
mennictwo w Polsce rozkwitło niebywale. Chrobry nie tylko udzielał biskupom prawa
menniczego, ale sam bił w kilku stolicach swego państwa monety, nie dla zaspokojenia
obrotu wewnętrznego i potrzeb handlu, ale dla upamiętnienia jakiegoś wydarzenia, choćby dla
zaznaczenia swego panowania i suwerenności. Dlatego denary z jego imieniem są tak rzadkie,
a zarazem tak rozmaite i niezwykłe. Denar
z
napisem GNEZDVN CIVITAS (fig. 3) wskazuje
na przeniesienie stolicy do Gniezna, a może jest pozostałością po owym zjeździe z cesarzem
Ottonem III w 1000 r. Moneta z napisem SCS IOHANNES, pochodząca z Wrocławia, jest
świadectwem założenia tutaj biskupstwa, inna z PRAGA CIVITAS dowodem zdobycia Czech
i ich stolicy Pragi w 1002 r. Pamiątkowy charakter noszą również denary z legendą
BOLISLAVS DVX INCLITVS i inne z imieniem Bolesława i Adelajdy matki Ottona III,
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kazimierz.htw.pl