MoreMaiorum wrzesien 2014, drzewo genealogiczne-programy, Gazeta More Meorium
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->1More MaiorumRedakcja More Maiorum:Redaktor Naczelny– Alan Jakmanemail: redakcja@moremaiorum.plZ-ca Redaktora Naczelnego– Marcin MaryniczKorekta– Marta ChmielińskaSkład i łamanie tekstu– Alan JakmanOkładka oraz oprawa graficzna– Alan JakmanAutorzy tekstów:Alan Jakman– Czekając na śmierć, Nowości, HumorMarcin Marynicz– Rydlowie i ich przodkowie, Osoba miesiąca,Wydarzenie miesiącaPaweł Becker– Zygmunt DziałowskiAgnieszka Kubas– Liczna rodzina KomorowskiegoGrażyna Stelmaszewska– Skąd przychodzimy?Historykon.pl– Dama modnawMeritum.pl– Dmowski i nieznane faktyGenealogia Polaków– JowialistaLisak.net– Regulamin jazdy na rowerzeOgrodywspomnien.pl– Tadeusz Adamowicz - biogramMore Maiorum&Wszystkie prawa zastrzeżone(włącznie z tłumaczeniem na językiobce).Zgodnie z ustawą z dnia 4 lutego1994r. o prawie autorskim jakiekol-wiek kopiowanie, rozpowszechnian-ie (we fragmentach, lub w całości)zamieszczonych artykułów, opisów,zdjęć bez zgody Redakcji będzie trak-towane jako naruszenie praw autor-skich.&2More Maiorumnr 8(19), 10 sierpnia 2014 r.Zapraszamy na nasząstronęinternetowąorazfanpage’a naFacebooku!Dziś wiem, że około 1550 rokuprotoplastą mego rodu był Błażejmłynarzo swoich poszukiwaniach rodzinnych,początkach z genealogią oraz projektachindeksacyjnych opowie:PolecamyKrzysztofDławichowski„Przypadków odmowy przyjęcia pokarmów,zarówno w formie grupowe, jak i indywi-dualnej nie ma. Odwrotnie, są jeńcy, którzybrzydali na wadze 4-6-8-10 kilogramów!”- do lektury o życiu w obozach, raportachwładz radzieckich i zapiskach więźniówzaprasza:Rydlowie i ich czescy przodkowieAlan Jakman49165459626465687071747882848586wywiad z krzysztofem dławichowskimczekając na śmierćrydlowie i ich przodkowiedama modnazygmunt działowskidmowski i nieznane faktyjowialistaliczna rodzina komorowskiegoregulamin jazdy na rowerzeskąd przychodzimy?tadeusz adamowicz - biogramwoj. świętokrzyskie i genealogiaosoba miesiącawydarzenie miesiącaz pierwszych stron gazetnowościhumorA myśl czasem natrętna biega ze znakamizapytania, które mnożą się i mnożą, szukającodpowiedzi. Ponad wszystkie pytania jednonajważniejsze – skąd przychodzimy?Odpowiedzi poszukuje:Grażyna Stelmaszewska•Zapraszamy dowspółpracy!More Maiorum3wywiadkrzysztof dławichowskiJak długo zajmuje się Pan poszukiwaniami genealogicznymi?■ Mam 62 lata i dopiero 20 lat temu odczułem potrzebę pozna-nia swoich przodków. 40 lat myślałem, że mając tak zdawałobysię rzadkie nazwisko – moja rodzina, czyli wszystkich którychznałem – jest jedyną. Aż tu nagle moja żona Hala (także gene-alog amator rodu Szyćko) będąc w szpitalu poznaje Dławichow-skiego, którego nie znam. Jakie było moje ogromne zdziwienie,kiedy pojechaliśmy do nich i drzwi otworzył mi mój ojciec nie-żyjący przecież od wielu lat. Takie było wielkie podobieństwo,że postanowiłem szukać. Odszukałem i dzięki organizowa-nych przeze mnie zjazdach, poznałem osobiście wszystkich.Ale początki były trudne. Nawet nie wiedziałem gdzie szukać.W ruch poszły leżące na poczcie książki telefoniczne. Całenoce pisałem setki listów do nieznanych miprzecież ludzi. Potem zacząłem ich wraz z żonąwręcz niespodziewanie odwiedzać. Pierwszymważnym zakupem był cyfrowy aparat fotogra-ficzny, który wtedy kosztował tyle tysięcy złotych,ile miał milionów pikseli. Fotografowałem zdjęciai listy. Ale telefony nie miały dyktafonów, więc popowrocie spisywaliśmy to co każdy z nas zapamiętał. Kobiety zwracająuwagę na zupełnie inne fakty, jak mężczyźni. Świetnie uzupełniamy się dodziś. Posiadam wiele zawodów i zawód bibliotekarza pozwolił mi na bez-problemowe dotarcie do klasyki Dworzaczka i Szymańskiego. Rafał Prinkei Małgosia Nowaczyk swoje książki wydali wiele lat później. W biblioteceślęczałem nad herbarzami (śmiech). Jak wielu. Baza PESEL świętej pamięciprofesora Kazimierza Rymuta znacznie przyśpieszyła moje poszukiwania.Jaki był powód rozpoczęcia zagłębiania rodzinnej historii?■ Powód. Na pewno zwykła, ludzka ciekawość. A zaraz potem, gdy tylkouzbierałem trochę danych pojawiło się pytanie. Urodziłem się na tak wte-dy zwanych „ziemiach odzyskanych”. Tu wszyscy są przyjezdni. Są skądś.Więc mój ojciec i dziadek skąd są? A miałem i pecha, i szczęście. Dziadkówbowiem nie znałem. Rodzice mi także szybko zmarli. Obie ciotki z miaż-dżycą. No, nie ma kogo popytać. A szczęście? Ha. „Tylko działanie zmieniarzeczywistość”. Mając w akcie zgonu ojca miejsce Jego urodzenia, po pro-stu pojechałem tam. Do Goliny pod Koninem. Tam znalazłem „swoich”na cmentarzu i zostawiłem kartkę. Niedaleko bo w Starym Mieście, także.W samym Koninie też. I wreszcie na cmentarzu w Kazimierzu Biskupimbyło tyle grobów z moim nazwiskiem, że nie miałem już złudzeń. Tu musibyć moje „gniazdo”. Więcej można dowiedzieć się z mojej strony rodu:dlawich.plKtórego wieku sięgają Pana najstarsze znaleziska rodzinne? Są tozwykłe metryki? Czy może dokumenty pozametrykalne? Jacy przod-kowie przeważają – zwykli rolnicy, rzemieślnicy, mieszczanie, szlach-ta…?■ Dziś śmiało mogę powiedzieć, że już dalej cofnąć w przeszłość się nieMore Maiorum4Krzysztof Dławichowski-urodzony w 1952 r., rodowitykoszalinianin, syn Artura i Helenyz Galińskich, ojciec córki Anityi syna Huberta.Ukończył Bałtycką Wyższą Sz-kołę Humanistyczną w Koszalinieoraz Oficerską Szkołę SłużbyWięziennej w Kaliszu. Przez 5 latpracował w Zakładzie Karnymw Koszalinie jako młodszywychowawca ds. kulturalno-ośw-itowych i bibliotekarz. ZakładKarny w Koszalinie był jegomiejscem pracy przez 20 lat.Jego zainteresowania - oprócz ge-nealogii - to żeglarstwo, turystyka,majsterkowanie.Otrzymał nagrodę ZasłużonegoHonorowego Dawcy Krwi orazmedal za zasługi dla Koszalina.Cechy charakteru:- dodatnie - raz a dobrze-ujemne - a może po mojemu?da. A jeszcze pół roku temu, byłem święcie przeko-nany, że wtedy doszedłem do samego początku. „Ni-gdy nie mów nigdy” (śmiech). Cały ród pochodziz Kazimierza Biskupiego i wystarczyło zindeksowaćksięgi ślubów (efekt wstawiony do Poznań Projectautorstwa Łukasza Bieleckiego). Potem zindeksowaćksięgi chrztów i zgonów wtedy dostępne w AP Po-znań, a dziś w jakże niegościnnym dla genealogów,AP Konin (efekt wstawiony do projektu Marka Mi-nakowskiego). Jeszcze potem, zindeksować starszeksięgi metrykalne dostępne w AD Włocławek (efektwstawiony na stronę rodową). Ale wtedy kto myślało takich luksusach jak własna strona internetowa.Kupiłem komputer i ucząc się jego obsługi żmudniew Excelu połączyłem wszystkich ze wszystkimi. Za-pisałem się, chyba w 1999 roku, do Poznańskiego To-warzystwa Genealogiczno-Heraldycznego i tam jegoprezes – Leszek Krajkowski, osobiście zweryfikowałprawdomówność moich wypocin, po czym w perio-dyku „GENS”, wydrukował. Potem od kolegi Rafa-ła Prinke kupiłem program jego autorstwa „Strzeżbrata swego”. I właśnie Rafał na którymś spotkaniupowiedział mi, że w Archiwum Głównym Akt Daw-nychsą dwie księgi radzieckie „mojego” Kaźmierzai dwie wójtowskie. Pojechałem z Koszalina do stolicyi w jeden dzień wertowania w AGADzie (a wtedy byłato instytucja warownia) cofnąłem się do 1612 roku!Ród mój, liczący obecnie 179 osoby, to ród rzemieślni-czy, mieszczański. Zgodnie z testamentem Katarzynyz tego roku, wdowie po Lenarcie młynarzu – młyni całą resztę dziedziczą dwie zamężne córki. Jedenz synów zwany Ziarnym jest kantorem Lechickim,a drugi zwany Dławichem jest burmistrzem Kazimie-rza Biskupiego. Nic więc dziwnego, że należący do pa-trycjatu, Jego syn a później i wnuk szybko do nazwiskadodali końcówkę –ski. Indeksując rok temu owe księgiradzieckie i wójtowskie odnalazłem jeszcze starsze,zweryfikowane innymi wpisami informacje, które cof-nęły mnie o dwa pokolenia. Znalazłem ojca i dziadkaLenarta i dziś wiem, że około 1550 roku protoplastąmego rodu jest Błażej młynarz, jeszcze wtedy bez na-zwiska.W jaki sposób archiwizuje Pan swoje znaleziska.Jest to zapis tradycyjny, komputerowy? Czy możejedno i drugie?■ Nie mam pamięci do dat i powiązań rodowych, więcbez „PAF-a” – magazynu wszelakich danych, nie wy-obrażam sobie życia. Natomiast wgląd do tablicy po-koleń dla wszystkich możliwy jest na stronie rodu zapośrednictwem polskiego „Drzewa Genealogicznego”(cudze chwalicie a swego nie znacie) przez zakładkę„NASZA GENEALOGIA”. Udostępniam też daneza pośrednictwem programów interaktywnych jak„Geni”, „My Heritage” i pozostałe, ale bardzo mnieirytują. Skomercjalizowały się i dziś dane stały się wła-snością tych, którzy w przeszłości mieli kamienice. Nieuzupełniam ich.powstańcami styczniowymi.Jakie tereny zamieszkiwali Pana przodkowie?■ Każdy ród ma swoich „godnych szacunku i naśla-dowania” i tych o których „nie warto strzępić języka”.Mało się mówi o emigrantach. À propos. Muszę tuwtrącić dygresję. Kto chce na „własnej skórze” w je-den dzień odbyć podróż statkiem z Bremen do NewYork i znaleźć się w „manifeście”, niech kupi w Ge-nui bilet do Muzeum Morza. Niesamowite przeżycie.Ale do rzeczy. Mało mówi się o zdradach, bękartachczy ucieczkach z miłości od rodziny. Chwalmy się po-wstańcami styczniowymi, legionistami, czy też rodzinąz Dąbrowy Górniczej zasłużonej w ostatniej wojnie. Poniej, socjalistyczne nakazy pracy porozrzucały ród, a todo Wrocławia, Cybinki, Gościna, Kołobrzegu, Koszali-na, Otwocka, Katowic, Krakowa i najbliższego Konina,Poznania./Chwalmy się» Ugoda dzieci Paprocińskich z 1612 r. (fragment) - prywatne archiwum p. Krzysztofa Dławichowskiego5More Maiorum
[ Pobierz całość w formacie PDF ]