Montefiore Santa - Szkatułka z motylem(2), Montefiore Santa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Santa Montefiore
Szkatułka z motylem
Wspaniała wyprawa do świata romantycznej
„The Sunday Times"
To wzruszająca opowieść o miłości, potrzebie uczuć i
wewnętrznej przemianie.
Autorka książki Spotkamy się pod drzewem ombu
podarowała nam kolejną świetną powieść.
Federica Campione uwielbia ojca i cierpliwie czeka na jego
rzadkie wizyty w domu na egzotycznym wybrzeżu Chile.
Ramon Campione jest znanym podróżnikiem i pisarzem i
większą część roku spędza na wyprawach w najodleglejsze
zakątki świata. Z jednej z takich wypraw przywozi córce
tajemniczą szkatułkę z pięknym kryształowym motylem.
Wiąże się z nią wspaniała legenda.
Po rozpadzie małżeństwa rodziców Federica wraz z matką i
młodszym bratem wyjeżdża do Kornwalii w Anglii, skąd
pochodzi jej matka i gdzie będzie mieszkała przez następne
lata. Spotyka tam starszego o kilka lat Sama, w którym się
zakochuje, ale on długo nie dostrzega niepozornej
dziewczynki. W kilka lat później, szukając swojego miejsca w
życiu, głęboko zraniona przez ojca, który się do niej nie
odzywał, próbuje odzyskać utracone poczucie bezpieczeństwa
w małżeństwie z przystojnym i bogatym Torguillem
Jensenem. Na szczęście dość szybko spostrzega swoją
pomyłkę, odchodzi od męża, ale minie dużo czasu, nim spotka
się z ojcem i pozna tajemnicę szkatułki z motylem...
Santa Montefiore urodziła się w Anglii. Jej matka jest
Argentynką, ojciec pochodzi z Irlandii. W latach
dziewięćdziesiątych przebywała w Argentynie, gdzie uczyła
angielskiego trójkę dzieci bogatych posiadaczy ziemskich. Po
polsku ukazała się jej pierwsza książka Spotkamy się pod
drzewem ombu.
Moim rodzicom
Pragnę podziękować Narodowemu Komitetowi Gibrana za
udzielenie mi pozwolenia na przytoczenie cytatu z Proroka
Kah-lila Gibrana.
Gibran National Committee
PO Box 116-5487
Bejrut
Liban
Fax (961-1)396916
Z całego serca dziękuję mojej kuzynce, Anderly Hardy, za rady
i pomoc we wszystkich kwestiach dotyczących Chile, Susan
Fletcher, wydawcy, oraz Jo Frank, agentce literackiej za
mądre i serdeczne wsparcie.
Miłość daje jedynie siebie i bierze wyłącznie z siebie samej.
Miłość nie bierze w posiadanie i nie daje się posiąść; Bo
miłość jest wystarczająca sama w sobie.
Kahlil Gibran, Prorok
Część I
Rozdział pierwszy
Vina del Mar, Chile, lato 1982 roku
Federica otworzyła oczy i ujrzała odmieniony świat. Było
gorąco, ale nie duszno, ponieważ morska bryza niosła chłodny
powiew znad fal zimnego Pacyfiku. Pokój Federiki powoli
budził się do życia w bladym porannym świetle, które
wlewało się do środka przez szparę między zasłonami,
rzucając jasne, łagodne pasma na podłogę i ściany, pożerając
resztki nocy i wydobywając z półmroku równiutki szereg
pogrążonych we śnie lalek. Z końca ulicy dobiegało
nieustające szczekanie psa senory Baraca, który z trudem
wydobywał głos z gardła, ponieważ zupełnie ochrypł, ale
szczekał dalej, jak zwykle. Pewnego dnia całkiem straci głos,
pomyślała Federica. Nie byłoby to takie złe - sąsiedzi mogliby
się wreszcie spokojnie wyspać. Kiedyś w drodze do szkoły
Federica próbowała dać nieszczęsnemu stworzeniu
ciasteczko, lecz matka powiedziała, że na pewno pies jest
chory i zarobaczony.
- Najlepiej w ogóle go nie dotykaj - poradziła, ciągnąc
sześcioletnią córkę za rękę. - Nie wiadomo, gdzie łaził.
Sęk w tym, że pies senory Baraca nigdy nigdzie nie łaził...
Federica odetchnęła słodkim zapachem drzew
pomarańczowych, napływającym do pokoju. Miała wrażenie,
że prawie czuje smak owoców, ciężko zwisających z gałązek
niczym gwiazdkowe prezenty. Jednym wierzgnięciem zrzuciła
z siebie przykrycie i uklękła na brzegu łóżka, wyglądając na
świat całkiem inny niż ten, nad którym poprzedniego
wieczoru zapadały ciemności. Widok wschodzącego słońca
przeszył jej chudziutkie ciało cudownym dreszczem i
przywołał szeroki uśmiech na bladą buzię. Dzisiaj ojciec wraca
do domu po wielomiesięcznej podróży...
Ramon Campione był prawdziwym olbrzymem. I nie chodzi tu
tylko o budowę ciała, chociaż przy wzroście ponad metr
osiemdziesiąt był wysoki jak na Chilijczyka i jak na Włocha, bo
właśnie z Włoch wywodziła się jego rodzina, lecz o
gigantyczną wyobraźnię, która przypominała galaktykę, bo nie
miała granic i była pełna niespodzianek. Ramon wciąż
odbywał wędrówki do najbardziej odległych zakątków świata,
gdzie czerpał inspiracje ze wszystkiego co inne i piękne.
Podróżował, pisał i znowu podróżował. Rodzina prawie go nie
znała, gdyż Ramon nigdy nie przebywał z bliskimi
wystarczająco długo, by zdołali odkryć, jaki człowiek kryje się
za wspaniałymi tekstami i cudownymi, magicznymi
fotografiami jego autorstwa. W oczach córki Ramon był
potężniejszy od Boga. Federica powiedziała kiedyś ojcu
Amadeo, że Jezus to po prostu nikt w porównaniu z jej tatą,
który potrafi robić znacznie więcej, niż tylko zamieniać wodę
w wino.
- Tatuś umie latać - oświadczyła z dumą.
Matka Federiki rzuciła księdzu przepraszający uśmiech,
przewróciła oczami i wyjaśniła cicho, że Ramon niedawno
wypróbowywał w Szwajcarii nowy rodzaj sprzętu, coś w
rodzaju lotni z nartami. Ojciec Amadeo ze zrozumieniem
pokiwał głową, lecz jednocześnie mocno się zaniepokoił.
Martwił się, że biedne dziecko będzie cierpiało, jeśli pewnego
dnia Ramon spadnie ze wzniesionego przez Federicę
piedestału, bo przecież było to nieuniknione. Federica
powinna obdarzyć takim zaufaniem Boga, nie człowieka,
pomyślał z pobożnym westchnieniem.
Federica chętnie by już wstała, ale było jeszcze wcześnie.
Niebo wyglądało jak blada, wielka i świetlista laguna, ciszę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]