Moja gorsza strona the other side of ...

Moja gorsza strona the other side of me 1-19 by Aryaa, SAGA ZMIERZCH, Odrzucone rozdziały sagi Zmierzch i inne ...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
Moja gorsza strona
The other side of me
By Aryaa
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
Chapter 1
PWE:
Stałem jak głupi i patrzyłem na t¹ dziewczynê. Widziałem w swoim ¿yciu wiele
piêknych kobiet, ale ¿adna z nich nie zrobiła na mnie takiego wra¿enia jak ta, która właœnie
weszła do gabinetu Jacoba. I nie chodziło o to, ¿e była wyj¹tkowo piêkna, raczej o niezwykły
seksapil i czar jaki wokół siebie rozrzucała. Jej mina œwiadczyła o tym, ¿e robiła to
całkowicie nieœwiadomie. Ubrana bardzo prosto, w ciemne rurki i cienki biały sweterek
wygl¹dała olœniewaj¹co, a zarazem niewinnie i dziewiczo. Br¹zowe włosy spływały
swobodnie po jej ramionach, a ciemny tusz do rzês podkreœlał œliczne br¹zowe oczy.
- Bello, kochanie. Czekałem na Ciebie. Chciałem ci przedstawiæ mojego dobrego przyjaciela
Edwarda.- odezwał siê Jacob.
Kochanie? Nie mogłem w to uwierzyæ. Kolejna dziewczyna szukaj¹ca bogatego
chłopaka. Obserwowałem jak powoli przybli¿a siê do nas. Gabinet Jacob’a urz¹dzony w
niezwykłym przepychu tylko potêgował wra¿enie jej niewinnoœci.
Jak¿e człowiek mo¿e siê
pomyliæ
- pomyœlałem ze smutkiem. Gdy podeszła do mnie z wystraszon¹ min¹ zrozumiałem,
¿e musiała zobaczyæ błysk po¿¹dania w moich zielonych oczach. Szybo przybrałem minê,
która œwiadczyła o moim zdegustowaniu. Właœciwie dlaczego siê tak zachowywałem?
Przecie¿ wiele razy miałem do czynienia z dziewczynami jej pokroju.. Ale nie mogłem
powstrzymaæ ogarniaj¹cego mnie poczucia zdrady.
- Miło mi. – odpowiedziałem prosto, nie sil¹c siê na ¿adne uprzejmoœci. Odpowiedziała mi
niewyraŸnym uœmiechem poczym odwróciła siê do Jacoba’a i wypowiedziała bardzo cicho:
- Czy czegoœ potrzebujesz? Jeœli nie, to wrócê do siebie.- Jacob jedynie kiwn¹ głow¹,
podniósł siê znad swojego biurka i odprowadził j¹ do drzwi. Na progu szepn¹ł jej parê słów,
na które ona zarumieniła siê delikatnie. Gdy zatrzasn¹ł za ni¹ drzwi spojrzał na mnie
zdezorientowany.
- O co chodzi?
- Nowa dziewczyna?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie.- Bardzo seksowna. Zawsze
powtarzałem, ¿e ciało dopiero przez erotyzm staje siê interesuj¹ce i symboliczne, ale... Jacob!
Rozumiem, ¿e takie dziewczyny s¹ łatwe i mo¿na z nimi spêdziæ pewien czas, ale poprosiæ o
to, alby z tob¹ zamieszkała w rodzinnej rezydencji to ju¿ lekka przesada!- Ostatnie słowa ju¿
niemal wykrzykiwałem.
- Edward.... To nie tak jak myœlisz.- odpowiedział spokojnie- Dobrze wiesz, ¿e co roku siê
tutaj wszyscy spotykamy, wiêc postanowiłem j¹ te¿ zaprosiæ. Czy to zbrodnia?
No tak. Zapomniałem o słynnym tygodniu u Jack’a. Zapraszał on wszystkich swoich
najbli¿szych „przyjaciół” (tzn .znajomych pazernych na jego pieni¹dze, nie wiem nawet jak
mam inaczej ich okreœliæ) i przez tydzieñ wszyscy bêdziemy przebywaæ w jego XIX wiecznej
rezydencji. Wiêkszoœæ ludzi z naszego towarzystwa pragnie uczestniczyæ w tym niezwykłym
wydarzeniu towarzyskim.
- Oczywiœcie, ¿e nie. Chodzi mi o to, ¿e impreza zaczyna siê dopiero za tydzieñ, wiêc
dlaczego ona ju¿ tu jest? Zreszt¹ chyba nie chcê znaæ odpowiedzi na to pytanie. - i z tymi
słowami wyszedłem z jego biura.
PWB:
Nie, nie, nie!-
to było jedyne słowo, które przepełniało mi umysł. Dlaczego ja siê na to
zgodziłam? Od samego pocz¹tku wiedziałam, ¿e to chore przedstawienie nie ma
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
najmniejszych szans na powodzenie. Przemierzaj¹c korytarze tego œlicznego dworu oddałam
siê nieprzyjemnym rozmyœlaniom.
Z Jack’em przyjaŸniłam siê od siedmiu miesiêcy, a niemal od szeœciu i pół znałam jego
mały sekret. Tylko dlatego, ¿e był moim najlepszym przyjacielem przystałam na jego proœbê.
Po czêœci go rozumiałam, ale w tym momencie byłam na niego tak wœciekła, ¿e ledwo
panowałam nad dr¿eniem r¹k i nóg.
I ten mê¿czyzna. Nie zdołałam nawet wykrztusiæ jednego słowa, gdy patrzył na mnie
swoimi zniewalaj¹cymi zielonymi oczyma. Patrzył na mnie z nieskrywan¹ nienawiœci¹.
Pewnie myœlał, jak zreszt¹ bêdzie myœlała wiêkszoœæ ludzi, ¿e z Jacobem jestem jedynie z
powodu pieniêdzy i koneksji. Jak bardzo siê mylił!
Blacka poznałam w Akademii Sztuk Piêknych, gdzie uczêszczał ze mn¹ na niektóre
wykłady. Jest on niezwykle uzdolnionym malarzem, posiadaj¹cym „artystyczn¹” duszê, przez
któr¹ czêsto wpadaliœmy w kłopoty. Uœmiechnêłam siê do własnych wspomnieñ. Jednak
szybo przed oczyma pojawił mi siê obraz Edwarda. Jacob bardzo czêsto mi o nim opowiadał.
Mówił o nim jako o najlepszym przyjacielu, którego zna siê od dziecka. Razem siê
wychowywali, chodzili do szkoły. Dodawał tak¿e, ¿e jest przystojny, a tak¿e czaruj¹cy, gdy
tego tylko chce.
Có¿... dzisiaj chyba nie za bardzo mu na tym zale¿ało
.- pomyœlałam.
Nie zauwa¿yłam jak i kiedy znalazłam siê przed drzwiami do mojego pokoju. Szybko je
otworzyłam i rzuciłam siê na wielkie łó¿ko pokryte kremow¹ narzut¹. Le¿ałam na brzuchu,
gdy usłyszałam leciutkie pukanie do drzwi i głos mojego przyjaciela.
- Bello, otwórz – przez chwilê miałam ochotê udawaæ, ¿e mnie nie ma w œrodku, ale musiał
mnie za dobrze znaæ, bo po chwili dodał – Wiem, ¿e tam jesteœ, wiêc nie próbuj siê przede
mn¹ chowaæ
Z westchnieniem przewróciłam siê na plecy i odpowiedziałam
- Drzwi s¹ otwarte.
Jacob ostro¿nie wkroczył do pokoju spodziewaj¹c siê zapewne, ¿e dostanie czymœ
ciê¿kim w głowê. Usiadł na rogu łó¿ka i spojrzał na mnie smutno.
- Co siê stało? – zapytał.
- Pytasz siê mnie co siê stało? Właœnie przed chwil¹ widziałeœ moje marne popisy aktorskie,
właœnie to siê stało!- odparłam wzburzona, jednak po chwili siê opanowałam i dodałam –
Słuchaj. Twój plan nie ma najmniejszych szans na powodzenie. Przed chwil¹ widziałeœ na to
doskonały dowód. Jestem marn¹ aktork¹, a bêdê miała do czynienia z wyrafinowanymi
kobietami i mê¿czyznami. Mam dopiero 19 lat, to mnie przerasta.
- A ja mam 20 i co z tym faktem zrobimy? Spokojnie, znam doskonale ten œwiat i reguły nim
rz¹dz¹ce, bêdê ci¹gle ci podpowiadał co masz robiæ. Zastanawia mnie, czy słyszałaœ co do
ciebie powiedziałem, gdy wychodziłaœ z gabinetu.
Tak. Słyszałam doskonale jego słowa: „
Zrobiłaœ na nim niewyobra¿alne wra¿enie”
.
Oczywiœcie nie byłam na tyle naiwna, aby mu uwierzyæ.
- Ale...- zaczêłam, lecz gwałtownym ruchem rêki mi przerwał
- Nie ma ¿adnego ale. Obiecałaœ mi udawaæ moj¹ dziewczynê. Ufam, ¿e mnie nie
zawiedziesz. – Nie zd¹¿yłam nic odpowiedzieæ, bo nagle wstał i wyszedł z mojego pokoju.
Miał racjê. Obiecałam mu. Tylko do czego doprowadzi mnie to szatañskie
przyrzeczenie?
Goœcie mieli przybyæ dokładnie w nastêpn¹ sobotê. Jako, ¿e jest poniedziałek, nie mam
nic ciekawego do zrobienia, a Jacob’a nie ma w domu, bo wyjechał do Berlina na wernisa¿
swojego dobrego znajomego, postanowiłam wybraæ siê do pobliskiego miasteczka.
Rezydencja Blacków znajdowała siê na totalnym odludziu, a od pobliskiego miasteczka
dzieliły kilkanaœcie kilometrów. Wyje¿d¿aj¹c za bramê przeklinałam mojego przyjaciela za
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
to, ¿e w swoim gara¿u nie ma „normalnych” samochodów. Do tego wyjazdu wybrałam
najskromniejszy samochód jaki znalazłam- lœni¹cego, nowego mercedesa.
Po drodze miałam parê problemów z biegami w tym mercedesie, która miał ich dokładnie
7 (
jakby standardowe 5 nie wystarczało-
skrzywiłam siê w duchu). Wje¿d¿aj¹c na parking
przed mał¹ ksiêgarni¹ zauwa¿yłam œliczne, czarne auto, którego marki nawet nie znałam.
Nie
wiedziałam, ¿e jest to tak bogata okolica-
pomyœlałam. Wysiadaj¹c z samochodu poczułam
nieprzyjemny powiew wiatru. Nic zaskakuj¹cego, w koñcu jest œrodek listopada. Ciaœniej
otuliłam siê swoim płaszczem i ruszyłam w stronê drzwi. Ju¿ chciałam je otwieraæ, gdy ktoœ z
moc¹ otworzył je z drugiej strony. Zachwiałam siê lekko. Mo¿liwe, ¿e gdybym nie potknêła
siê o piekielny próg to zachowałabym równowagê...
Czekaj¹c na bliskie zbli¿enie z podłog¹ poczułam rêce, które oplataj¹ mnie w talii przy
akompaniamencie głoœnego sykniêcia gniewu. Gdy ju¿ znalazłam siê w pionie spojrzałam na
mojego wybawiciela. To był bł¹d.
Spogl¹dały na mnie zielone oczy, których z pewnoœci¹ nie bêdê w stanie nigdy
zapomnieæ. Oczy Edwarda Cullena.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
Chapter 2
PWB:
Jestem całkowicie pewna, ¿e na całej kuli ziemskiej nie było i chyba ju¿ nie bêdzie
człowieka bardziej czerwonego na twarzy, ni¿ ja w tym momencie. Niezrêcznie
wyswobodziłam siê z uœcisku Edwarda, który wci¹¿ trzymał mnie mocno za biodra z twarz¹
wypran¹ z wszelkich emocji. Tylko głêboko w jego oczach czaił siê błysk trudny do
zidentyfikowania.
- Przepraszam... Dziêkujê...- No piêknie. Czy mój zasób słów kurczy siê za ka¿dym razem,
gdy patrzê w jego cholerne oczy? Z pewnoœci¹ myœli, ¿e jestem lekko opóŸniona.
Odwróciłam wzrok, ¿ebym mogła wzi¹æ siê w garœæ poczym powiedziałam z lekkim
uœmiechem – Dziêkujê. Gdybyœ mnie nie złapał pewnie właœciciel ksiêgarni właœnie by
dzwonił po karetkê
- Nie ma sprawy. Cieszê siê, ¿e mogłem pomóc.
Zapadła krêpuj¹ca cisza, jednak gdy spojrzałam na twarz Edwarda zauwa¿yłam, ¿e cała ta
sytuacja bardzo go bawi.
- Jacob wrócił ju¿ z Berlina?
- Nie, jeszcze nie. Ma wróciæ lada dzieñ.
- Lada dzieñ?- Powtórzył zdziwiony.- Dzwonił dzisiaj do mnie i powiedział, ¿e przyjedzie po
obiedzie. Nie powiadomił o tym swojej dziewczyny?- Czy mi siê wydawało, czy on próbował
byæ wredny?
Nie byłam dobrym kłamc¹, jednak w tym momencie zmusiłam wszystkie komórki mojego
mózgu do intensywnej pracy. Nie mogłam wydaæ Jacoba.
- Pewnie chciał mi zrobiæ niespodziankê.- odpowiedziałam lekko zdenerwowana.
- W takim razie pokrzy¿owałem jego plany? Mam nadziejê, ¿e mnie nie wydasz.- wymruczał
seksownie.
- Jeszcze nie wiem. Jestem słab¹ aktork¹ i nie wiem, czy bêdê potrafiła oszukaæ Jacoba.
- Widzê. – Co on miał na myœli? Fakt, ¿e jestem nêdzn¹ oszustk¹?
- Ale o tym, ¿e mam od dzisiaj siê u was zatrzymaæ zostałaœ poinformowana?
- Tak. Oczywiœcie. Kiedy mamy siê ciebie spodziewaæ?- odparłam z nadziej¹, ¿e nie
zauwa¿ył jak ta informacja mn¹ wstrz¹snêła.
- Wieczorem. Mam jeszcze parê spraw do załatwienia w miasteczku. Tak wiêc... do
zobaczenia.- Nim zd¹¿yłam zareagowaæ wsiadł do swojego samochodu i z piskiem opon
ruszył w stronê parku.
Jezu, w co ja siê wpakowałam?
- Jacob! Zabijê ciê!- wykrzykiwałam do słuchawki krêc¹c jedn¹ rêk¹ kierownic¹, aby skrêciæ
do posiadłoœci Blacków. – Jak mogłeœ mi to zrobiæ? Zaprosiłeœ Edwarda Cullena? I to prawie
tydzieñ przed przyjazdem innych goœci?
- Bello, uspokój siê. Wdech, wydech.- mojego przyjaciela najwidoczniej bawiła zaistniała
sytuacja.- Przecie¿ on ciê nie pogryzie.-
No, nie byłabym taka pewna,
pomyœlałam z gorycz¹.
– Z reszt¹ to jest mój najlepszy przyjaciel...
- Porozmawiamy jak przyjedziesz- rzuciłam groŸnie, przerywaj¹c mu niegrzecznie, i
zatrzasnêłam klapkê telefonu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kazimierz.htw.pl